Nadrabianki #30

Nadrabiam, ale jeszcze nie podsumowuję minionego roku.

Wśród opisanych (alfabetycznie): .bhp, 52um, Antūmbra, Atol Atol Atol, Bastard Disco, Columbus Duo, Good Night Chicken, Hegemone, Hinode Tapes, Izzy and the Black Trees, Jutra, kIRk, Królówczana Smuga, Kryształ, MAG, Mnoda, Moriah Woods, Nene Heroine, Ninja Episkopat, Obywatel Piszczyk, Odpoczno, Pastry, Popsysze, Renmin Ribao, Seyda Neen, Szczyl & Magiera, Szorstkie, Tumbling Walls, Tytus Długołęcki & D.P.D Trio, Wij.

Renmin Ribao – Rok Szczura (2022) [street coldwave]

Po dwóch EPkach przyszedł czas na dużą płytę i Renmin Ribao, zamiast wywracać formułę na granie na drugą stronę, kontynuuje kierunek obrany na poprzednich wydawnictwach. To nadal zimny, uliczny post-punk: z prostymi, bezpośrednimi tekstami i pewną (naturalną?) niedbałością. Ta ostatnia nie każdemu może się spodobać, ale trzeba przyznać, że to w niej tkwi ich pomysł na siebie.

Antūmbra – Split The Sky (2022) [progressive stoner]

Żenić stoner rocka z progresywnymi ciągotami i post-rockowym myśleniem o muzycznej przestrzeni trzeba umieć. Szczecińska Antūmbra całkiem nieźle radzi sobie z tymi wszystkimi elementami, szczególnie gdy łączy je w solidną, melodyjną całość. Warto też dodać, że da się tu wyczuć pierwiastek nieodżałowanego Alice in Chains (szczególnie w harmoniach wokalnych) oraz to, że każda z długich, rozbudowanych kompozycji, to w pewnym stopniu osobna historia.

Mnoda – Dziękuję, źle EP (2022) [psychedelic noise rock]

Połamany rytm, brzmienie indie rockowej klasyki i polskie, zaangażowane teksty. To właściwie definicja Mnody, która na tegorocznej EPce, takie mam wrażenie, wskakuje na wyższy poziom pod względem kompozycyjnym. Wydawnictwo jest krótkie, zwarte, konkretne, a prawdziwą wisienką na torcie jest rozbudowany, zawierający świetną grę sekcji, porywający saksofon i psychodeliczne, gitarowe hałasy utwór zamykający pt. A co u Ciebie?.

Bastard Disco – Satelity (2022) [indie rock]

Na Satelitach Bastard Disco zdecydowanie złagodniało, co nie znaczy, że jest gorzej. W miejsce dużej ilości przesteru i ataku hałasem dostajemy polskie teksty i sporo naprawdę melodyjnych, wpadających na dłużej w ucho fragmentów. Wszystko to skąpane jest w brzmieniu klasycznego, pachnącego latami 90. indie rocka, więc jakby się zastanowić, to w sumie zespół nie odszedł wcale tak daleko od tego, co prezentował na dwóch poprzednich wydawnictwach.

Popsysze – Emisja (2022) [psychedelic rock]

Fani Kopalino mogą się nieco zdziwić, bowiem Popsysze na Emisji robią krok w tył i zamiast rozbudowywać swoje psychodeliczne uniwersum, proponują tym razem coś nieco prostszego. Nie zrozumcie mnie źle, to nadal wyższe rejony rodzimego, kwaśnego grania, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że tym razem mniej pokomplikowane, za to stawiające na piedestale wartość nadrzędną, jaką są piosenki. Do tego w Emisji też można się zatracić; jedynie bariera wejścia jest tym razem nieco mniejsza.

Jutra – Subrealizm (2022) [psychedelic jazz]

Jutra powiązane jest składem z innym, trójmiejskim zespołem — Lastryko. Na osobowościach się nie kończy, bo to otwarte, morskie granie aż po horyzont, jest wyraźne także i na Subrealiźmie. Jednak zamiast gitarowo-ambientowych, psychodelicznych odlotów, mamy tu do czynienia z podróżą w eksperymentalny, przesiąknięty nieoczywistymi dźwiękami świat i ta ekspedycja jest jedną z lepszych w tym roku.

Columbus Duo – Suprematist (2022) [experimental noise/post-rock]

Zabawy transem ciąg dalszy. Suprematist to kolejna cegiełka dołożona przez Columbus Duo do polskiej sceny improwizowanej i jest to jeden z cięższych, a przy tym mającej melancholijny odcień elementów tejże konstrukcji. Minorowe brzmienia zdominowały najnowszą płytę duetu, który za pomocą powtarzanych fraz (także wokalnych, zaśpiewanych po francusku) wprowadzają słuchacza w specyficzny nastrój — gdzieś między lewitacją a spadaniem.

Tumbling Walls – More News from Nowhere EP (2022) [garage post-punk]

Chwilę trzeba było czekać na kolejne wydawnictwo od Tumbling Walls, ale oto i jest. Słuchając go mam w głowie obraz pokręconego, cyrkowego zespołu, który z całych sił chce zagrać coś „normalnego”, ale za nic mu nie wychodzi. I bardzo dobrze, bo dzięki temu More News From Nowhere to rzecz mocno „osobna”, stylowa, a przy tym na tyle przebojowa, że chce się do niej wracać.

Hinode Tapes – Hinode Tapes (2022) [experimental ambient jazz]

O takich płytach pisze się naprawdę trudno, bo dźwięki, które na niej znajdziemy, są bardzo ulotne, a jednocześnie pozostawiają w słuchaczu coś trwałego, ale bliżej nieokreślonego. Piotr Chęcki, Piotr Kaliński oraz Jacek Prościński grają tu na własnych zasadach, mając przecież spory, osobisty bagaż doświadczeń i przyzwyczajeń, finalnie tworząc jednak coś więcej niż zwykłą sumę własnych osobowości. Hinode Tapes jest ewenementem na polskiej scenie, bo zamiast prężyć muskuły, proponuje muzykę kontemplacyjną, medytacyjną wręcz, a przy tym cały czas przykuwającą uwagę i w żadnym momencie nieschodzącą gdzieś na drugi plan.

Ninja Episkopat – God Save The Queer EP (2022) [electrojazz]

Czy tańczyliście kiedyś do jazzu? Pewnie nie, ale teraz jest do tego idealna okazja, bo Ninja Episkopat jak zaprawiony w boju wojownik wrzuca do kotła z tym gatunkiem groove, elektroniczny beat i podlewa to sosem z przebojowości. Niezmiennie cieszy mnie takie świeże podejście do tego konkretnego gatunku, bo otwiera głowy bardziej, niż najlepsze, klasyczne improwizacje, a God Save The Queer jest tego dobrym przykładem.

Szorstkie – Szorstkie (2022) [post-noise]

Nigdy nie pomyślałbym, że można jamować sobie wokół hałasów i jeszcze stworzyć z tego coś, czego chce się słuchać. Wiem, jestem człowiekiem małej wiary, ale noise to wcale nie taki łatwy do ujarzmienia element, a tak się składa, że w przypadku Szorstkie jest to główny składnik brzmienia projektu. Widać, że muzycy mają otwarte głowy, ale najważniejsze dla mnie jest to, że nie jest to eksperyment dla samego eksperymentu, a ambitna próba zmierzenia się z tą właśnie materią przynosi efekt w postaci jednej z najlepszych płyt tego roku.

Szczyl & Magiera – 8171 (2022) [conscious hip-hop]

Rozwija się Szczyl, czego dowodem jest jego najnowsza współpraca z uznanym, mającym bardzo charakterystyczny styl producentem Magierą. Słuchając 8171 podnoszę brew ze zdziwieniem, ale i aprobatą, odnośnie tego, na jak trudnych do nawijki beatach operuje tu utalentowany raper, balansując przy tym z sukcesem pomiędzy eksperymentalizmem a mainstreamem. Walka to wygrana, a 8171 stanowi naprawdę ciekawe dopełnienie debiutu.

Obywatel Piszczyk – Obywatel Piszczyk (2022) [psychedelic post-rock]

Włączasz wzmacniacz i rozpoczynasz jazdę, kierując się w stronę zaprawionego indie post-rocka z lat 90-tych, zahaczając przy okazji o szkołę improwizacji wprost z Trójmiasta. Przed Tobą z kolei morze psychodelii i otwarta głowa, za to w tylnym lusterku zostawiasz za sobą szeroko pojętą, gitarową alternatywę. Nazywasz się Obywatel Piszczyk, a ta wyprawa jest pierwszą i oby nie ostatnią.

Odpoczno – Dryf (2022) [folktronica]

Takiej folkowej imprezy nie zaznaliśmy od czasów Grzegorza z Ciechowa. Odpoczno idzie jednak własną drogą, nie zderzając tych dwóch, pozornie odległych światów tradycji i tańca, tak jak robił to wyżej wymieniony, a pokazując, że folk ma po prostu też nieco inne, bardziej imprezowe oblicze. I przyznam, że trafia to do mnie w 100%, bo nie czuję tu ani cepelii, ani przesadnego nowatorstwa, za to pełen jestem energii i chęci do tego, by podryfować na parkiet wraz z Dryfem.

Good Night Chicken – Los Vaqueros Muertos (2022) [heavy psych)

Witajcie w Królestwie Riffu i Ciężkiego Perkusyjnego Uderzenia. Tereny do podmokłe, bagienne wręcz, a klimat ultragorący, wywołujące w słuchaczu dreszcze i mocniejsze bicie serca. Nie ma tu miejsca na surf rockowe bajania ani łatwe do zanucenia melodie; główną władczynią jest Mroczna Psychodela, która bezlitośnie obchodzi się z każdym odwiedzającym, nie wypuszczając go z rąk i pochłaniając na zawsze jego duszę.

Seyda Neen – Nocą (2022) [bedroom pop]

Dawno nie słyszałem tak delikatnej, a jednocześnie bezpretensjonalnej muzyki. Wyciągającej maksimum z domowej produkcji, bardzo łagodnej, melodyjnej, eterycznej… sympatycznej? Duet Seyda Neen proponuje lek na bolączki duszy, a dostęp do niego mamy my wszyscy — bez recepty i diagnozy, ale wierzcie, że to działa i nie ma tu mowy o homeopatii.

kIRk – K. (2022) [electronic minimalism]

Jawa to czy sen? Wielokrotnie przy odsłuchu materiału z K. w mojej głowie pojawiało się to pytanie i dotąd nie jestem w stanie na nie odpowiedzieć, bo muzyka zaproponowana przez odświeżony skład kIRk pochodzi prawdopodobnie z innego, lepszego świata. Łatwo się tej ulotności zanurzyć, jeszcze łatwiej w niej zatopić, a dźwiękowe eksperymenty, pełne nieoczywistych rozwiązań formalnych, to po prostu drzwi do krainy zrodzonej z marzeń — także tych, które siedzą głęboko w nas i o które się nie podejrzewaliśmy.

Kryształ – Kryształ (2022) [indie coldwave]

Jedna z ciekawszych gitarowych propozycji na polskiej, bogatej przecież w takie brzmienia sceny. Kryształ lawiruje gdzieś pomiędzy wypracowanym już i charakterystycznym soundem zespołów wydawanych przez Koty Records, a mniej oczywistymi, bo zaczerpniętymi z dalekiej przeszłości inspiracjami. Tyle samo tu zimnej fali, co nowoczesnego indie rocka, co na papierze wydaje się połączeniem dziwnym, a w praktyce bardzo trafnym, bo dzięki temu najwięcej tu tego, czego ja szukam w muzyce — emocji.

MAG – MAG II: Pod krwawym księżycem (2022) [occult stoner metal]

Świece zapalone, czarna polewka na talerzu, gdzieś na podłodze wyrysowane kredą tajemne runy. Obowiązkowo mamy też do czynienia z półświatłem, gdzie ciemność łączy się z karmazynowymi, ciężkimi kolorami. Msza to może nie czarna, ale już na pewno magiczna i takie to klimatyczne nabożeństwo muzyczne serwuje nam na swojej drugiej płycie MAG.

Pastry – Cyan Fabrics With Stains On Them (2022) [alternative rock]

Single zwiastowały świetne wydawnictwo i — uwaga — nie kłamały! Trójmiejskie Pastry przypominają mi moje początki słuchania gitarowych hitów, czyli całą dekadę świetnych składów zapełniających stadiony w ostatniej dekadzie XX wieku. W dzisiejszych czasach dobrze byłoby, gdyby Pastry zapełniły kluby, bo jestem pewien, że każdy odbiorca ich muzyki będzie potem do znudzenia nudzić frazy z takich utworów, jak przebojowy Shatter, tęskny Black czy rozpędzony Altered.

.bhp – .bhp (2022) [nu-metal]

Ciekawym zjawiskiem jest dla mnie to, że zespół bardzo młodych ludzi gra odsądzony przez wielu od czci gatunek i to w czasach, gdy ten już praktycznie nie istnieje w szerszej świadomości obecnego, poszukującego słuchacza. Tym bardziej podoba mi się to dlatego, że .bhp robi to bez kompleksów, do tego z autentycznym pomysłem na siebie. Ich debiut to jednak nie tylko interesujące zjawisko, co po prostu bardzo dobra, energetyczna i pełna hitów płyta i najlepiej byłoby, gdybyśmy właśnie w taki sposób do niej podeszli.

Królówczana Smuga – Sport Patriotyzm Militaria (2022) [experimental]

Sport Patriotyzm Militaria to najbardziej eksperymentalna i poszukująca płyta projektu, który przecież od samego początku stawia na oryginalność i autorski przekaz. Nie chcę nawet nazywać muzyki, którą gra Adam Piętak, ale wiem, że jest to coś, co pomimo mocnego stawiania na lokalność, okazuje się mieć wymiar uniwersalny. Przede wszystkim pod względem przekazu, który na tym wydawnictwie jest nad wyraz buntowniczy, a przez to jeszcze bardziej bezkompromisowy, niż wcześniej.

Izzy and the Black Trees – Revolution Comes in Waves (2022) [acid rock]

Najlepsza, tegoroczna polska płyta gitarowa, która powinna być grana we wszystkich możliwych rozgłośniach i na stadionach. Nie polskich, a światowych, bo produkcja (ta szeroka scena, ta eklektyczna gitara, ten pełen pasji wokal!) stoi na takim właśnie poziomie, a do tego właściwie każda kompozycja to hit. Ogromny skok jakościowy zespołu, który przecież od początku swojej drogi proponował granie na własnych zasadach i żelazny kandydat do tego, by znaleźć się w każdym podsumowaniu wydawnictw wartych przesłuchania, wydanych w 2022 roku.

52um – Goodbye Amsterdam (2022) [alternative rock]

Bardzo bałem się tej płyty, bo nie wierzyłem w to, że zespół po śmierci Roberta Brylewskiego jest jeszcze w stanie coś słuchaczom zaproponować. Myliłem się i to bardzo, bo to nie jest tak, że tego Roberta tu brakuje — nie, on jest obecny duchem i wrażliwością w każdym z utworów zamieszczonych na Goodbye Amsterdam. To płyta, która stanowi hołd dla współtwórcy grupy, ale też przesuwa akcenty nieco dalej, spoglądając mocno w nocne, pełne ulotnych, migających do nas z daleka gwiazd.

Tytus Długołęcki & D.P.D Trio – Solar Surfers (2022) [heavy psych]

Tytus Długołęcki w wersji z zespołem, nawet jeśli odgrywa tutaj głównie utwory ze swojej solowej twórczości, podoba mi się najbardziej. Dodatkowi muzycy powodują, że jest w tych dźwiękach zdecydowanie więcej psychodelicznego „mięska” (lub węglowodanów, jeśli wolicie warzywka), niż na poprzednich jego wydawnictwach. Space rockowych wycieczek słuchamy tu w otoczeniu zorzy polarnej, a kwaśne riffy aplikujemy z pomocą środków z wyższej półki, niż gdybyśmy zaopatrywali się u sprawdzonego, ale jednak lokalnego i nieco niepewnego składników sprzedawanej mikstury dealera.

Moriah Woods – Human (2022) [gothic country]

Poprzednia płyta Moriah Woods, traktująca o uzależnieniu własnego ojca Old Boy wydawała się najbardziej intymną w dorobku artystki. I tak było, aż do czasu wydania jej następczyni, czyli skierowanej w kierunku własnych przeżyć, analizującej niełatwe emocje Human. Tematyce tej towarzyszy równie kameralna, nie aż tak rozbudowana narracyjnie i aranżacyjnie jak zazwyczaj, za to bardzo poruszająca muzyka, której bliżej jest do takich gatunków jak americana czy gothic country.

Hegemone – Voyance (2022) [post-black / sludge metal]

Wywracający flaki na drugą stronę, a przy tym oczyszczający ze złych emocji, klimatyczny sludge. Hegemone nie bawi się ze słuchaczem w półśrodki, tylko atakuje ciężkim brzemieniem od pierwszej sekundy, nie wypuszczając z garści aż do ostatniego dźwięku. Duża intensywność idzie tu w parze z pomysłem na siebie i na to, jak najgorsze uczucia i lęki zmienić w coś pozytywnego.

Nene Heroine – Mova (2022) [jazz fusion] Alpaka 

Niech nie zwiedzie Was wokalny singiel z Kasią Lins — Nene Heroine, nawet w obliczu lekkiej zmiany składu, to nadal przedstawiciele nowej, instrumentalnej fali jazzu. W tym akurat przypadku wspomniany gatunek idzie za pan brat z patentami rockowymi, a gitara jest równym partnerem w tym związku. Sama forma pozostaje jednak otwarta, a same dźwięki na pewno przypadną do gustu tym, którzy z lubością oddają się marzycielstwu. 

Wij – Przeklęte wody EP (2022) [occult doom]

Po debiucie trudno było powiedzieć, czym tak naprawdę jest ten rodzimy Wij. Tegoroczna EPka też nie daje jednoznacznej odpowiedzi, bo z jednej strony grupa hołduje popularnej w ostatnich latach occult rockowej modzie, a z drugiej próbuje z niej wykrzesać jednak coś własnego. Ja czuję w tym autentyzm, a nie próbę odgrywania znanych melodii, czego przykładem jest, paradoksalnie, autorska wersja jednego z hitów Type o Negative (Wolf Moon zamienił się w Wilczy Nów), która nawiązując do oryginału, totalnie wywraca go na drugą stronę. 

Atol Atol Atol – Koniec sosu tysiąca wysp (2022) [no wave]

No wave’owych projektów w Polsce jest tyle, co nic, ale nawet na tym bezrybiu Atol Atol Atol prezentuje się jak dorodne sumisko. Początkowo trudno odnaleźć się w tym natężeniu hałaśliwych dźwięków i połamanych rytmów, ale w pewnym momencie przychodzi olśnienie. W tym muzycznym sosie jest metoda i każdy, kto kocha nieoczywiste aranżacje, wróci po solidną dokładkę tego autorskiego specyfiku.