#12 Polecanki na SpaceFest 2018: Popsysze

Słów kilka: Trio działa na muzycznej scenie od 2008 roku. Jarek Marciszewski, Kuba Świątek oraz Sławek Draczyński rezydują w Trójmieście. A może to Trójmiasto rezyduje w nich? Debiut Popstory wydali w 2012 roku. Następca tego materiału, nawiązujący zarówno nazwą, jak i stylem, album Popsute, ujrzał światło dziennie w roku 2015. Trylogii nie było, bo kolejna płyta pt. Kopalino, powiodła zespół w nieznane. Podróż tę można uznać za bardzo owocną.

Czego przesłuchać przed: Każdy z nas ma czasami ochotę rzucić wszystko i, przysłowiowo, wyjechać w Bieszczady. U zdecydowanej większości taki zamiar nie wychodzi jednak poza ramy frazy rzuconej w powietrze podczas okresów zwiększonej frustracji. A szkoda. Może warto byłoby jednak pojechać. Popsyszom się to przysłużyło. I wcale nie musieli tłuc się TLKą przez całą Polskę. By nagrać świetną płytę, wystarczyło pojechać do Kopalina.

Popsysze znam od ich debiutu. Podobało mi się garażowe, nieskomplikowane Popstory oraz lekko udziwnione, ale nadal piosenkowe Popsute. Najbardziej podoba mi się jednak Kopalino. Stworzone w zupełnej ciszy podczas tygodnia improwizacji, z kilkoma tylko szkicami utworów przygotowanymi przed wyjazdem, ma zupełnie odmienny klimat od poprzedniczek. Kaszubskie odludzie pozwoliło zespołowi rozwinąć skrzydła. Pobawić się dźwiękami, wejrzeć w nie i oddać klimat tego miejsca. Miejsca pokrytego mgłą, trochę zimnego i niedostępnego. Ponadto z każdą wizytą znajdujemy w nim coś innego, coś nieoczywistego.

Dojechać tam pomoże Wam Linia numer osiem. To szybki środek transportu; niestraszne mu wyboje, a kierowca zdaje się przyciskać pedał gazu ile sił w stopie. Przywita Was niewyraźny, podniszczony i szarawy napis Kopalino. Przy każdej z wizyt obowiązkowym punktem jest Pobrzeże, przy którym można pooddychać pełną piersią. Zaraz za nim czai się Jądro ciemności, do którego dostać można się jedynie drogą morską. A może to była droga mleczna? Spotkanie z Kasieńką jest za to bardzo przyjemne; to cicha, choć nieco smutna dziewczyna. Trudno jej się dziwić, bo wokół niej cały czas Wieje wiatr; nierówny, skłaniający do refleksji, chłodny. Blisko natury jest też Kurhan, który dodatkowo zdaje się skrywać jakąś mroczną tajemnicę. Słońce wychodzi tu zza chmur rzadko, a jeśli już się pojawi, to i tak zdaje się jaśnieć niewyraźnie; tak jakby zapomniało o tym miejscu. Na pewno po powrocie każdy zapyta Was: Powiedz co widziałeś. Uprośćcie tę historię, bo i tak mało kto Wam w nią uwierzy. I nie wspominajcie o Latarni. To, co się w niej działo, nie powtórzy się nigdzie indziej. W końcu nie każda budowla tego typu umożliwia podróż do innego, psychodelicznego wymiaru. Z którego trudno powrócić.

Czy warto odwiedzić Kopalino?

Po takim opisie nadal macie wątpliwości?

Must listen: Popsysze – Słońce

Słońce jesienne, słońce pierwotne.

Dla zaawansowanych: „Prostsze” Popsysze wcale nie są mniej ciekawe. Warto prześledzić drogę zespołu. Popstory może zaskoczyć Was bardziej tradycyjną formą, ale i tam znajduje się sporo ciekawych, przesterowanych brzmień. Na Popsute nadal dominuje piosenkowa formuła, ale widać już lekką chęć na kombinacje. Zresztą piosenki z obu tych wydawnictw w warunkach koncertowych zawsze zdawały się jedynie punktem wyjścia do tego, by co nieco z nimi poeksperymentować.