Pierwsze tegoroczne nadrabianki, czyli zbiór krótkich recenzji świeżych wydawnictw. Tym razem na tapecie: Death Engine, you.Guru, Red Spektor, Rafał Iwański, The Tubs, Moron’s Morons, Yo La Tengo, cozy moss, Catalogue i Formoza.
psychedelic
Po raz kolejny buszuję w przeszłości w poszukiwaniu dobrych dźwięków. Na tapecie Embryo, Main Source, Bundle of Hiss, Rare Bird oraz Queen Adreena.
Pierwsza w tym roku odsłona cyklu krótkich recenzji przynosi sporo ciekawych wydawnictw. Nie szukajcie jednak wspólnego klucza, bo tego (tym razem) nie ma. Chyba że wysoka jakość wszystkich opisanych tu płyt, ale to przecież oczywiste, że nie zawracałbym Waszej głowy rzeczami, które nie są warte poznania.
Recenzja nowej odsłony kolektywu Alameda. Brzmienie, którego się nie spodziewaliśmy… Czy aby na pewno?
W pewnym momencie już nic nie trzeba nikomu udowadniać. Można grać dla siebie, dla przyjemności, z tzw. potrzeby serca. Wspaniale jest posłuchać płyty, która powstała bez żadnej presji.
Tych płyt nie słuchajcie. Negatywnie o wydawnictwach z 2021 roku takich artystów i zespołów, jak: Wavves, Rejjie Snow, Pizzagirl, Leon Bridges, Dam-Funk, Hawkwind, Alexis Taylor, Sneaker Pimps, Tomasz Lipnicki, Coldplay i Tom Morello. Do tego kompilacja The Metallica Blacklist.
Recenzję najnowszego albumu Lastryko pisałem jakoś w połowie lutego. Czuję, jakby to było lata świetlne temu.
Zdawał się mieć absolutną władzę nad gitarą i samodzielnie zmienił oblicze tego instrumentu. Po nim już nic nie było takie samo. Mowa o Jimim Hendrixie, a płytą, której dziś słucham, jest wydana w 1968 roku „Electric Ladyland”.
Z przeszłości wyciągam warte uwagi projekty, a potem przenoszę je w teraźniejszość. Dziś piszę o płytach takich artystów i zespołów jak: Sugar, Lowlife, The Wants, Steve Hiett i Six By Seven.
Na czele grupy stał nie człowiek, a nieprzewidywalny, jedyny w swoim rodzaju Król Jaszczur. Nie dziwota, że z kimś takim na czele, The Doors stało się legendą. Dziś słucham wydanego w 1967 roku debiutu tego zespołu.