Ścinki z listopadowych koncertów (oraz jednego grudniowego)

W listopadzie byłem na tylu koncertach, że nie starczyło mi sił do tego, by opisać je szerzej. Zresztą mam wrażenie (może mylne), że dłuższych relacji koncertowych i tak nikt już nie czyta. Ja w każdym razie wolałem opisać występy krócej, ale konkretniej. Niektórych nie opisywałem wcale, co nie znaczy, że nie były tego warto (np. świetny koncert Niemocy w Stacji Orunia). Jako że tych krótkich notek trochę się zebrało (wszystkie pojawiły się wcześniej na fanpage’u), to wrzucam je zbiorczo w niniejszym poście. Myślę, że w przypadku krótszych tekstów taka formuła jest lepsza.

22.11Lonker See w Teatrze na Plaży oraz Raper Joozef w SPATiFie

46511056_2026748790681702_8636434828524257280_o

Lonker See przyzwyczaili mnie już do tego, że nie schodzą poniżej pewnego, wysokiego, poziomu i tak też było wczoraj w Teatrze na Plaży. Nie wiem, czy Trójmiasto zostało w tej kwestii wyróżnione, ale na koniec mogliśmy usłyszeć dwie nowe kompozycje. Pewnie jeszcze mocno ewoluują, ale wiedzcie, że zawartość psychodelii nie mniejsza niż na One Eye Sees Red, za to wzrósł (szczególnie w tym drugim) zakres dostarczanego przez zespół groove’u. Łapcie ich w nadchodzących dniach w swoich miastach, bo to dopiero początek trasy. Zaraz jednak obierają kierunek zachód i trzymam mocno kciuki, żeby im się tam udało.

46733579_2026748800681701_7201880756266729472_o

Drugi koncert (tego dnia) to debiut płyty Dzikie psy Rapera Joozefa w Spatifie. Tutaj sprawa nie jest już tak prosta do opisania, ale emocje nie mniejsze niż na pierwszym z gigów. Joozef to świetny tekściarz, ale absolutny debiutant w dziedzinie rapu. Fakt więc, że lirycznie zrobił na mnie spore wrażenie to jedno, ale podziw budzić musiało też to, jak gładko wchodził w beaty i jak trzymał się w ryzach (niełatwych do rapowania) kompozycji. Płytę muszę sobie teraz osłuchać, ale na pewno już niedługo o niej napiszę. Sprawdźcie, bo Joozef, jak i cała inicjatywa HH50+ to świeża i bardzo oryginalna sprawa na naszej scenie. Warto.

24.11Kwiaty Wczasy w Miejscu

46887648_2030491240307457_628910257267015680_o

Zespół Kwiaty równolegle z występem wydał swoją pierwszą płytę i na pewno będzie z niej jakaś recenzja. Tak w skrócie: bardzo ładnie brzmiąca, oszczędna gitara, wyraźna sekcja i nietuzinkowy wokal. Najbardziej podobali mi się w tej ostrzejszej, bardziej szalonej odsłonie. Nastrojowo też jak najbardziej potrafią i dobrze im to wychodzi, ale odjazdy wokalne i instrumentalne (w takiej Hondzie na przykład) osobiście bardziej złapały za serducho. W każdym razie śledzić trzeba obowiązkowo.

46762517_2030491250307456_1004954005744386048_n

Potem były Wczasy i wreszcie się udało (w sumie za trzecim razem), bo Zawody to moja osobista płyta roku (odsłuchana na wszystkie strony i znienawidzona przez znajomych) i na ich koncert czekałem jak Wy na nadchodzące wolne w Święta. Tak więc obiektywny nie będę, bo koncert był po prostu naj naj, a ja sobie grzecznie śpiewałem wszystkie piosenki. Podobał mi się luz, skrócenie dystansu do publiki (w takich warunkach tym bardziej się to ceni) i taki prosty fakt jak ten, że ich kawałki na żywo brzmią jeszcze lepiej niż na płycie. A myślałem, że się nie da.

01.12: Mucha Ladaco Złota Jesień w Ziemi

47377800_2038974782792436_2193882231238295552_n

Było w cholerę głośno i intensywnie. Mucha Ladaco na bas i perkusję (no i krzyk) spodobało mi się chyba bardziej, bo w swojej punkowej i nieskomplikowanej, acz szczerej ofensywie byli całkiem odświeżający. Złota Jesień przypominała mi bardziej orkiestrę tworzenia hałasu i pod tym względem wypadli świetnie (choć ilością generowanych decybeli Lotto nie przebili), ale trochę zabrakło mi poukładania kompozycji w jakieś (jakiekolwiek) ramy. Ja wiem, że nie o to im chodzi, ale co ja poradzę, że ze mnie taki Janusz noise rocka i jak słyszę zajebisty, basowy motyw, to potem chciałbym, żeby nie przykrywała go gitarowa magma z rozstrojonych gitar i żeby zespół trochę ten fragment pociągnął, popowtarzał, pobawił się nim.

Na pewno nie był to występ „nijaki”, więc polecam Wam wybrać się samemu przy najbliższej okazji i wyrobić sobie własne zdanie.