Dużo dyskutuje się o kształcie, jakości i gatunkowej zawartości tegorocznego line-upu katowickiego OFF Festivalu. Ja dziś jednak nie o tym, a przynajmniej nie w tym kontekście. W poniższym tekście skupię się na artystach, na których podczas tegorocznej liczę najbardziej, a których być może nie wzięliście pod uwagę na swoich festiwalowych rozpiskach zawierających listę „must see”.
Jedyny minus tego zestawienia to to, że niestety kilka z moich typów się na siebie nakłada, więc albo trzeba będzie wybierać albo biegać między scenami. Ewentualnie ktoś wypadnie i timetable nieco się zmieni, ale tego Wam, sobie i organizatorom nie życzę!

Jeden z najciekawszych działających obecnie na scenie producentów i równie interesujący, posiadający własny, charakterystyczny styl nawijki raper zaprezentują OFFowej publice, jak wygląda dobry hip hop. Nie żeby byli w tym pierwsi, pewnie też nie ostatni, ale patrząc na to, jak jakościowe i bogate brzmieniowo albumy wydają (razem i osobno), jestem więcej niż pewien, że ich występ szybko wskoczy do topki tego gatunku w kontekście nazw, które przewijały się bądź przewijać będą na OFFowych scenach. Bazujące na jazzującym groove podkłady skąpane w zaczepnych lirykach to coś, co bardzo lubię. Czuć w tym autentyczność i znajomość tzw. życia ulicy, ale jest w tym także ogromna wartość i świadomość muzyczna. Świetne połączenie.
Zagrają na Scenie Leśnej w niedzielę 4 sierpnia o godzinie 22:35.

Pochodząca z Zambii, działająca na co dzień w Kanadzie Ashanti Mutinta przebojem wbiła się na salony, choć tworzona przez nią muzyka z mainstreamowym brzmieniem nie ma absolutnie nic wspólnego. Industrialny trap metal w jej wykonaniu nie tylko jest bardzo energetyczny, co przede wszystkim mroczny. Koszmar miesza się z horrorem, tylko że artystka nie porusza się w kategoriach snu czy fikcji, a jawy i rzeczywistości. Bywa więc boleśnie, za to prawdziwie. I bardzo głośno.
Na scenie zobaczymy Backxwash w nocy z soboty na niedzielę (3-4 sierpnia) o godzinie 1:15 na Scenie Eksperymentalnej.

Porównania to pójście na skróty, ale na szczęście niniejszy tekst nie jest rozprawką pisaną w ramach matury, więc uproszczę: wymieniony skład często porównywany jest do Sonic Youth. Coś w tym jest, bo i męsko-damskie wokale i zabawa tzw. rockiem alternatywnym bazującym na hałasie są obecne w twórczości londyńskiej grupy. W jej muzyce nie ma jednak aż takiego napięcia, jakie wyczuwane jest u Kim Gordon i spółki. Nastrój jest wręcz błogi i w tym sensie twórczość tria nazwałbym raczej hałasem o właściwościach leczniczych. Polecam na wszelkie dolegliwości, szczególnie w warunkach koncertowych.
Wystąpią w piątek 2 sierpnia o godzinie 22:35 na Scenie Eksperymentalnej.

Gra jako trio wyzwala w muzykach ciekawą chemię i niejako wymusza to, by każdy z nich przebywał non stop na pierwszym planie. Szczególnie w takim zespole jak Brutus, w którym za wokal i brawurową, nieźle pokomplikowaną grę na perkusji odpowiada ta sama osoba. Stefanie Mannaerts, bo o nią chodzi, gra całą sobą: w jej grze tyle samo jest pasji, energii, co emocji. Przy tym koledzy z zespołu w niczym od niej nie odstają, efektem czego jest zaangażowane, znajdujące się gdzieś na przecięciu post-hardcore’u i post-metalu granie. Ciężkie, a przy tym naprawdę melodyjne. To trzeba zobaczyć na żywo — mnie udało się to już trzy razy. Czas na kolejny!
Zagrają w piątek 2 sierpnia o godzinie 22:35 na Scenie Leśnej.

Slacker rock w kontekście polskiej sceny to rzecz raczej mało eksploatowana, więc tym bardziej cieszy istnienie tak dobrych grup jak Dłonie. Oczywiście nie byliby sobą (w sensie Polakami), gdyby do stawiającego raczej na luz gatunku nie dodali nieco lokalnej melancholii. Ta ma postać post-rockowych, wolnych temp, które zamiast do tańca, skłaniają raczej do smutku. I to właśnie grają Dłonie – wyluzowany weltszmerc.
Dłonie zagrają w niedzielę 4 sierpnia o godzinie 16:00 na Scenie T Tent oraz tego samego dnia o godzinie 18:30 na Open Stage Blik.

Mój osobisty headliner tegorocznej edycji i najważniejsza z nazw znajdujących się na plakacie. Dość powiedzieć, że dwie płyty Clantona wylądowały w publikowanych przeze mnie podsumowaniach najlepszych albumów danego roku – Slide z 2018 i Ooh Rap I Ya z 2023. O ostatniej z nich pisałem tak:
(…) Trafia do mnie melancholijny wymiar jego muzyki, oldschoolowe, pozujące na przełom lat 90. i początku XXI wieku środki stylistyczne i umiejętność tworzenia naprawdę charakternych, świetnie zaaranżowanych piosenek. Slide pod tym względem był wydawnictwem prawie że idealnym; Ooh Rap I Ya niemalże mu dorównuje. Niemalże, bo zabrakło nieco przebojowości. W tym przypadku Clanton postawił przede wszystkim na styl: brzmieniowo kojarzy się tutaj z eurodancem, madchesterem, baggy i vaporwave’em. Tak, Clanton porusza się po dość efemerycznych gatunkach, bada ich granice, ale przekłada je jednocześnie na swoją wrażliwość. Słychać tu nie inspiracje, a jego samego. (…)
Zaprezentuje się w nocy z piątku na sobotę (2-3 sierpnia) o godzinie 1:15 na Scenie Eksperymentalnej.

To koncert w stylu — nadrabiamy braki i odrabiamy lekcję z historii muzyki. Tak było na koncercie Patti Smith, na The Stooges, a teraz w rolę nauczycielki wcieli się Grace Jones. Ikona stylu, ale też artystka, która jest zarówno symbolem, jak i więźniem konkretnej muzycznej epoki. Dla mnie to nie zarzut, bo ciekawych rzeczy lubię się uczyć, a ten koncert na taki się właśnie zapowiada. Kiczowate, ale też kolorowe i pełne ambitnych dźwięków lata 80. – przybywajcie!
Wystąpi w sobotę 3 sierpnia o godzinie 23:40 na Scenie Głównej.

Czy shoegaze można grać nie będąc zawstydzonym, a wyluzowanym? Czy można być entuzjastą nostalgii i jednocześnie w wolnym czasie jeździć z ziomkami po dzielni na desce? Czy… Dobra, starczy tych pytań. Oczywiście, że można — tak samo jak można (i warto) grać przebojowy dream pop w szybszych tempach i zamiast patrzenia w buty w trakcie budowania ścian dźwięku uśmiechać się do świata. A my uśmiechać będziemy się wraz z nimi, bo Hotline TNT gra i przebojowo i stylowo jednocześnie.
Zagrają w niedzielę 4 sierpnia o godzinie 18:15 na Scenie Eksperymentalnej.

Ten skład to moje tegoroczne, koncertowe odkrycie. Oddaję glos samemu sobie.
„Kresy zbierają bardzo dobre recenzje, zarówno za wydawnictwa studyjne, jak i koncerty, stając się powoli niezalową sensacją i… bardzo dobrze! Po profesorsku zagrali tego swojego math-post no wave noise rocka. Tak, sporo składników w tej zupie, ale wszystko to podane w tak energetyczny, a do tego porywający i przekonujący sposób, że złapałem się (dosłownie!) za głowę. Już dziś chłopaki mogliby śmiało grać trasę z Black Midi i Squid i to wcale nie w charakterze supportu. Było najgłośniej!”
Także weźcie ze sobą zatyczki i widzimy się w tanecznym pogo pod samą sceną. Brak wyczucia rytmu w tańcu wskazany!
Zagrają w sobotę 3 sierpnia o godzinie 16:35 na Scenie Eksperymentalnej.

Drugi z zespołów, które zaliczyłbym do osobistych headlinerów tegorocznej edycji. Les Savy Fav to typowy przedstawiciel tzw. starego OFFa — gitarowy, bawiący się rytmem i podchodzący do gatunków, które są podstawą jego brzmienia, w sposób oryginalny i nietypowy. Przykłady podobnych grup, które przewinęły się już na OFFie to np. Polvo, Cloud Nothings, Liars czy legendarny Shellac. Łapiecie, o co chodzi? Wiecie więc, co robić? Tańczyć z wczutką na pełnej, zachwycać się gitarowym przesterem i zdzierać gardło wraz z Les Savy Fav. Czuję, że będzie wspaniale!
Zaprezentują się w sobotę 3 sierpnia o godzinie 22:35 na Scenie Leśnej.

Dopiero kilka EPek na koncie, a już mocno mieszają, zdobywając coraz większą rozpoznawalność. Trudno się jednak dziwić, gdy ktoś już na początku swojej drogi (przyjmijmy, że wraz z wydaniem Knocknarea i zmianą składu zespół zyskał drugie życie) prezentuje tak wysoki poziom. A łatwo nie jest, bo (wyspiarski) post-punk z jednej strony przeżywa rozkwit i trudno przebić się przez konkurencję, a z drugiej jest to stylistyka nieco „zastana” i łatwo osiąść na laurach, stosując znane patenty. Tu nie ma o tym mowy: Maruja bawi się gatunkiem, wprowadzając do niego autorskie, jazzowe elementy w postaci saksofonu. Hałasuje przy tym mocno, choć głównie stawia na dość apokaliptyczny, mroczny nastrój. Brzmi to enigmatycznie, ale jest to kandydat na jeden z tych składów, które być może za kilka lat będą okupować wielkie hale.
Wystąpią w niedzielę 4 sierpnia o godzinie 17:20 na Scenie T Tent.

Czy można tańcem wielbić noise rocka? A pewnie, jeszcze jak! To zdaje się zresztą właśnie robić nowojorski skład o nazwie Model/Actriz, który kontynuuje tradycję tamtejszej sceny za pomocą nowoczesnego podejścia do stylistyki no wave. Jest więc w tym trochę taneczności, jeszcze więcej antymuzyki, ale przede wszystkim mnóstwo dźwiękowych eksperymentów. Skład dla poszukujących? Zdecydowanie. Czy warto tego, by pobawić się w podróżnika? Oczywiście!
Na scenie zaprezentują się w niedzielę 4 sierpnia o godzinie 22:35 na Scenie Eksperymentalnej.

Muzyka, którą grają Pola Chobot i Adam Baran nie gości w moich głośnikach zbyt często. To wysmakowany, bardzo dobrze wyprodukowany, tylko troszkę bazujący na bluesie pop. Oczywiście w warunkach polskich zaliczany raczej do alternatywy, ale to nie wina duetu, że nie grają ich tak często w radio. A mogliby! Delikatny głos i bardzo wyraźne melodie pięknie zazębiają się z ciekawymi i dość nietypowo brzmiącymi partiami gitary. Przyszłością popu tego nie nazwę, bo tę widzę jednak w czarnych barwach, ale jako odtrutka na piosenki o niczym… polecam. Tu jest o czymś i jest też „jakoś”. Czyli naprawdę interesująco.
Duet zagra w niedzielę 4 sierpnia o 16:30 na Open Stage Blik.

Przedstawicieli jazzu na tegorocznej edycji jest niewielu, więc tym bardziej cieszą tak jakościowe nazwy, jak Siema Ziemia. Podejście do jazzu tej grupy jest jednak bardzo nietypowe. Zamiast długich, najeżonych improwizacjami narracji, stawiają na zaktualizowaną wersję gatunku. Nie mówię, że nie potrafią w dłużyzny, co to, to nie; natomiast nie to jest meritum ich brzmienia. Tym jest zmienny, połamany rytm, któremu bliżej do muzyki elektronicznej niźli do klasycznego jazzu. Szykujcie się więc na zmiany tempa, na bliżej nieokreślone tło dźwiękowe i dużo solowych, dętych popisów.
Siema Ziemia zagra w sobotę 3 sierpnia o 17:20 na Scenie T Tent.

Dużo rapu na tegorocznej edycji OFFa, ale rap to przecież „tylko” gatunek. Ten konkretny festiwal kojarzy mi się raczej z dążeniem do tego, by pokazywać to, co siedzi gdzieś głębiej — bez względu na uprawianą przez dany zespół lub artystę stylistykę. TONFA wpasowuje się idealnie w takie myślenie, bo wychodząc od industrialnych, ale też mocno nasączonych kultowymi dokonaniami duetu Syny brzmień, tworzy swój własny, duszny, klaustrofobiczny, ale też arcyciekawy świat. Nie jest to kraina przyjemna, na pewno nie mlekiem i miodem płynąca, ale już ciekawą nawijką, nietypowymi beatami i solidną produkcją — jak najbardziej.
Zagra w niedzielę 4 sierpnia o godzinie 16:35 na Scenie Eksperymentalnej.

Shoegaze przeżywa obecnie drugą młodość — także wśród polskich zespołów. Wydawany w krakowskiej Wytwórni Tematy zachwyt jest kolejnym przedstawicielem takiego grania, tylko że… nie do końca. Schowane za przesterami wokale i dream popowa wrażliwość to tylko zmyłka. Gdzieś pod tą warstwą kryje się bowiem umiłowanie dla klasycznego (indie) rocka — pełne ciekawych, gitarowych zagrywek i zgrabnych, a przy tym autentycznie poruszających emocje tekstów. Czy więc należycie do fanów gatunku, czy też nie, to materiał grupy jest na tyle niejednoznaczny, a przy tym przystępny, że zdecydowanie warto się z nim zapoznać. W wersji na żywo, tak myślę, tym bardziej.
Zagrają w piątek 2 sierpnia o godzinie 17:20 na Scenie T Tent oraz tego samego dnia o godzinie 20:30 na Open Stage Blik.
