Dziś wpis tylko trochę muzyczny, ale jako że jestem człowiekiem wielu zainteresowań (hłe hłe) i przy okazji szkoda by było, by nie zareklamować tak świetnej imprezy jak SzlamFest, odbywającej się w klubie B90, to co nieco o niej napiszę.
Na początek, czyli w piątek, czekał na uczestników bardzo zły film, który bawił jednak trochę mniej niż zazwyczaj (za to zaskoczył w samej końcówce nad wyraz wysokim poziomem choreografii walk) w ramach pokazu VHS HELL. Później kolejny świetny, psychodeliczny, a może po prostu pełen zabawy występ SPACEBOY, którzy rozkręcają się w niesamowitym tempie i których koncerty nigdy nie są takie same (o ich poprzednim pisałem w ramach relacji z zeszłorocznego Soundrive Festival). Serio, to trzeba po prostu zobaczyć na żywo, bo zespół naprawdę niesamowicie łączy improwizację z czystą i nieskrępowaną zabawą w postaci nawiązań do kiczowatej strony popkultury i soundsystemowego podejścia do muzyki. I robi to w taki sposób, że nawet najbardziej zatwardziali „nietańczący” zatracają się w basach, elektronicznych wycieczkach kosmicznym promem w stronę księżyca i swojskich fantazjach na temat bajek z naszego dzieciństwa. Gdy będą w pobliżu, nie przegapcie tej jedynej w swoim rodzaju podróży.
Sobota to z kolei przegląd gier retro i nie przypuszczałem, że dzięki starym konsolom oraz komputerom nie z tych czasów można nadal tak świetnie się bawić. Chyba najlepiej grało mi się w Bombermana, gdzie częściej wysadzałem się sam niż pozbawiała mnie życia moja towarzyszka, ale wcale nie zniechęcało mnie to do tego, by wcisnąć „Play again”. Oprócz tego masa spotkań autorskich, spora strefa targowa, gdzie można było zakupić masę premierowych komiksów oraz związanych z nimi gadżetów (często oldschoolowych) oraz rozdanie Złotych Kurczaków, czyli nagród dla twórców niezależnego komiksu. A na deser jedno z najlepszych wydarzeń w jakich miałem okazję wziąć udział czyli 9 Gala KPW – Kombat Pro Wrestling czyli jak z kompletnego laika (ok, oglądałem serial GLOW ) w dwie godziny z hakiem stać się ultrasem (polskiego) wrestlingu. I wiem, że wybiorę się też na kolejne takie wydarzenie. Tyle emocji, zwrotów akcji i przede wszystkim profesjonalnego podejścia do widowiska się nie spodziewałem. To było po prostu W-O-W.
Na koniec pozostał kolejny muzyczny akcent, czyli występ Nightrun87, ale przyznam, że już kompletnie opadłem z sił i samego występu słuchałem z pewnej odległości. Niemniej jednak to naprawdę fajny, synthwave’owy projekt, który zebrał pod sceną sporo ludzi, a i z pewnej odległości współbrzmiał idealnie z profilem imprezy. A na swoje usprawiedliwienie mam tyle, że Nightrun87 udało mi się usłyszeć już wcześniej, jako support przed Perturbator, gdzie dał naprawdę ciekawy i wciągający koncert.
Może profilowo niezbyt pasuje do strony, ale z drugiej strony wiem, że są tu jakieś osoby, których taka tematyka interesuje. Także podsumowując – nie przegapcie kolejnego SzlamFestu. A poniżej wrzucam playlistę do tego wydarzenia, tym razem przygotowaną nie przeze mnie, a przez portal Soundrive.pl.