Jammowanie. Jako odbiorca nigdy nie wiesz, co czyha za rogiem kolejnego dźwięku, fragmentu czy motywu. W przypadku stonera i gatunków pochodnych wydaje się wręcz naturalnym sposobem komponowania. W końcu to muzyka drogi, a ta zawsze potrafi zaskoczyć. The Howling Eye zdają się podróżować dużo. Także w przeszłość.
Sonorous to dzieło trzech muzyków z Bydgoszczy. Skład tworzą Jan Chojnowski (gitara), Miłosz Wojciechowski (bas) i Hubert Lewandowski (perkusja, wokal). Wymieniona trójka stworzyła płytę, na której mieszają się różne inspiracje. Punktem wyjścia jest tu stoner, ale to wierzchołek góry lodowej. Zespół wyróżnia się tym, że nie stroni od klasycznych, bluesowo rockowych zagrań z dużą ilością funku w grze sekcji rytmicznej. W praktyce wypada to mniej więcej tak, jak gdyby zmieszać ze sobą brzmienie Fu Manchu z Grand Funk Railroad i doprawić to post-rockowymi, psychodelicznymi ciągotami.
Dużo tu zmian tempa, zgłębiania własnych fascynacji i podążania za dźwiękiem. To owocuje dużą ilością przestrzeni i świeżego powietrza, ale to drugie przesycone jest tutaj piaskiem, a przy okazji słońce praży niemiłosiernie. Poza tym mamy tu sporo zmian tempa (Reflections), wyraźny bas (The Potion) i utwory bardziej bezpośrednie, choć nie mniej zróżnicowane (Kairos, Stranded).
Zwieńczeniem całości jest ponad 16 minutowy, zawierający wszystkie powyższe motywy Weedblazer, który sygnalizuje, że zapuściliśmy się w swojej wycieczce za daleko. Promienie palącego słońca, brak wody i samotność zaczyna wywoływać fatamorganę; złudne uczucie szczęścia przesłania nam fakt tego, że z tej eskapady żywi już raczej nie powrócimy.
Mimo wszystko było warto.
Całość jest też dostępna na Bandcampie.