Sarmacja – Tutejsi EP (2018)

Pewnie ich znacie. Paweł Bartnik (DJ Sajko) współtworzy projekty kIRk oraz Msza Święta w Altonie, miksował też sporo nagrań z wytwórni Astigmatic Records (m.in EABS, Surly, Naphta). Michał Kołowacik nagrywał z kolei pod nazwą Echo Deal. Panowie połączyli siły i wzięli na tapetę istotę polskości. Przefiltrowali ją jedynie przez brzmienia dubu, techno i ambientu.

Sam materiał powstał już w 2016 roku, ale wydać go udało się dopiero teraz. W opisie tego wydawnictwa można przeczytać, że każdy z utworów to inna historia, ale łączy je element wiejskości. Może tak. Ja jestem mieszczuchem i całe życie mieszkałem w większej aglomeracji. Rodziny na wsi nie mam, więc nie bywałem. I może dlatego z mojego punktu widzenia muzyka na Tutejsi brzmi bardzo miejsko.

Nie jest to jednak piękne centrum wielkiego miasta, a ciemne uliczki, podrzędne kluby, zaniedbane dzielnice i miejskie „sypialnie”. Centrum pogranicza brzmi jak powrót do domu po nieudanej imprezie. Zwiał ostatni autobus, a my przemy do przodu w zimnej aurze, wyczekując tylko, kiedy zza rogu kolejnej obskurnej kamienicy wychyli się jakiś dres i „poprosi” nas o telefon. Idąc dalej tym tropem, następny w kolejce Chłopa i wierzbę tu równo cięli, to idealny podkład pod ucieczkę przed ww. milusińskim. Mocny, dubowy bas odmierza każdy nasz krok, oddech staje się coraz cięższy, a przeciwnik nie odpuszcza. W Ziemia łapie decydujemy się zamówić w locie Ubera i w niezręcznej ciszy, przerywanej tylko dźwiękami zaspanego miasta, suniemy do domu. Wchodząc na klatkę, na której nie działa światło, czujemy się niczym Agent Cooper (Sztuka oczekiwania). Tylko zamiast garnituru ciuchy trochę inne, a kolory mniej interesujące. Dominują szarości.

Właśnie, Polska. To ostatni utwór na tej EPce. Zdecydowanie najbardziej taneczny z całego zestawu i tak, to cover Kultu. Mamy ten charakterystyczny bas, tutaj podniesiony do rangi dubu i dodatkowo obudowany melancholijną, smutną elektroniką. Z dźwiękami w tle, które mi kojarzą się z wyjącymi syrenami. Pod koniec Polska rozpada się całkowicie. Słyszymy tylko hałas: zgrzyty, jazgot i nawet bas nam zabrali.

Interpretację pozostawiam Wam.

Całość dostępna na Bandcampie.