Ostatnie sygnały centrali na północy, czyli koncert Tomka Lipińskiego z ostatnim składem Brygady Kryzys w gdańskim Parlamencie.
Nie ma już Roberta Brylewskiego, więc nie ma i Brygady Kryzys. To rzecz powszechnie wiadoma, która nie przeszkadza jednak w tym, by w taki czy inny sposób odwoływać się do dokonań tej, legendarnej na polskiej scenie muzycznej grupy. Podczas wczorajszego, pożegnalnego koncertu Tomka Lipińskiego w Gdańsku w ramach festiwalu Metropolia Jest Okey, mogliśmy usłyszeć utwory właśnie z jej repertuaru. Po raz kolejny, w dość bolesny, choć jednocześnie bardzo satysfakcjonujący dla ucha sposób mogliśmy się przekonać o tym, że niczego się jako społeczeństwo nie nauczyliśmy. Teksty sprzed kilkudziesięciu lat są nadal tak samo aktualne jak wtedy, gdy powstawały i zostały zaprezentowane po raz pierwszy. Wydawałoby się, że zmieniliśmy się i jesteśmy inni, bo żyjemy w innym świecie.
W rzeczywistości świat faktycznie mocno się zmienił, ale koniec końców ta inność okazuje się pozorna. Po starciu wierzchniej warstwy widać jak na dłoni, że nadal targają nami bezsensowne konflikty. Ich powody nie mają tak naprawdę znaczenia, za to istotne jest to, że podążamy tą drogą już od tylu wieków, że zmiana tego stanu rzeczy jest chyba niemożliwa. Choć my nadal mamy nadzieję na to, że to się uda.
By nie kończyć w tak pesymistycznym i podniosłym tonie, dodam jedynie, że to był naprawdę bardzo dobry koncert. Ze sceny płynęło mnóstwo dobrej energii, której starczyło dla wszystkich tych, którzy przyszli zobaczyć ostatni występ muzycznej legendy. Ta nie ma się czego wstydzić, bo żegna się z nami, będąc w naprawdę dobrej formie.
A może kiedyś wróci? W razie czego będziemy czekać. Czekać na sygnał.