Three Eyes of the Void / Sautrus / Mound / Desdemona 06.05.23

Klub Desdemona w odcieniach czerni.

Zaczęło się od koncertu Three Eyes of the Void. Grupa jest na początku swojej drogi, a jej black metal zabarwiony domieszką post- to głównie proste, głośne i agresywne granie. Muzycy najlepiej wypadli jednak we fragmentach spokojniejszych, gdzie mogli zaprezentować całkiem niezłe, nastrojowe riffy i nieco coldwave’ową motorykę. W tym upatrywałbym ich szansy na zaistnienie. Którą drogę wybiorą — zobaczymy.

Three Eyes of the Void

Mocarne riffowanie, wokal bez ograniczeń i sekcja, która mogłaby zawstydzić zespoły z najwyższej półki. Black Sabbathowe, zabarwione psychodelą granie to domena grupy Sautrus. Zespołu niedocenianego, zdecydowanie przecierającego szlaki w stylistyce stoner / doom / occult revival. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że najlepszego na polskiej scenie w te klocki. Prawdopodobnie wiele bym na tym stwierdzeniu nie stracił. Przepiękny, kompletny rockowy koncert i energia, której może pozazdrościć im większość bardziej znanych zespołów biorących się za tę stylistykę.

Sautrus

Łatwo jest wpaść w pułapkę post-metalu. Budowanie klimatu może zamienić się w nudę, epickość w przesadę, a mrok w kiczowate, (za)barwione na czarno granie. Wszystkie te pułapki (i wiele więcej) zgrabnie ominął zespół Mound. Grupa była w świetnej formie. Każdy dźwięk i fragment podczas tego występu miał znaczenie i przysłużył się tzw. wielkiej sprawie. A tym było totalne przemodelowanie flaków publiki. Potęga ich dźwięku spowodowała, że te swobodnie latały tam i z powrotem. Oj, jak przyjemne było to doświadczenie. Na odpoczynek nie mogła liczyć też głowa, bo w momencie dostrojenia się do tego, co wyprawiało się na scenie, trudno było wypaść z transu, a zdecydowanie łatwiej wpaść w mrok i zanurzyć się w niego głębiej, aż po samą szyję. Oddech? Niepotrzebny. Szkoda na niego czasu. Zespół wycisnął z obranej stylistyki cały tlen i pokazał, że w zakamarkach sceny tkwi potencjał, który czeka na odkrycie. Mnie udało się go dotknąć. Teraz czas na Was.

Mound

PS: tylko następnym razem bez bisów chłopaki. Niedosyt lepszy od przesytu.