Królowa disco, Diana Ross, podbiła serca słuchaczy (i krytyków) już wcześniej, ale to ta płyta wywindowała ją na listy przebojów. Dziś słucham ponadczasowego, wydanego w 1980 roku wydawnictwa pt. „Diana”.
soul
Dziś na odsłuch biorę jeden z najbardziej inspirujących albumów w historii. Mowa o wydanym w 1967 roku albumie Arethy Franklin pt. „I Never Loved a Man the Way I Love You”.
Tych płyt nie słuchajcie. Negatywnie o wydawnictwach z 2021 roku takich artystów i zespołów, jak: Wavves, Rejjie Snow, Pizzagirl, Leon Bridges, Dam-Funk, Hawkwind, Alexis Taylor, Sneaker Pimps, Tomasz Lipnicki, Coldplay i Tom Morello. Do tego kompilacja The Metallica Blacklist.
Zdawał się mieć absolutną władzę nad gitarą i samodzielnie zmienił oblicze tego instrumentu. Po nim już nic nie było takie samo. Mowa o Jimim Hendrixie, a płytą, której dziś słucham, jest wydana w 1968 roku „Electric Ladyland”.
Źródło inspiracji dla współczesnych twórców muzyki soul, rapu i popu. W dzisiejszej odsłonie cyklu wsłuchuję się w jedyny solowy album Lauryn Hill, wydany w 1998 roku „The Miseducation of Lauryn Hill”.
Król sceny, więc i płyta z zapisem koncertu wydaje się najodpowiedniejszą do tego, by przedstawić jego twórczość. Dziś słucham i opisuję wydany w 1963 roku album Jamesa Browna pt. „Live at the Apollo”.
Klasyka nieznanego mi bliżej gatunku. Co z tego wyjdzie, okaże się po odsłuchu wydanego w 1964 roku „Pain in My Heart” Otisa Reddinga.
Pierwszy soundtrack w tym cyklu i to z filmu w swoich czasach kultowego. Nie ma wyboru – słuchamy i tańczymy. W końcu to „Saturday Night Fever”.
Po raz drugi z rzędu album wydany w 1991 roku, ale jakże inny od poprzednio tu opisywanej „Metallici”. Dziś zatapiam się w dźwiękach „Blue Lines” Massive Attack.
Pierwszy od ponad roku zestaw płyt, których słuchać nie musicie. Tym razem padło na nowe albumy od ROME, Martina Gore’a, Weezer, Mush, God is An Astronaut, The Horrors oraz serpentwithfeet.