Słów kilka: Spoiwo to grupa z Trójmiasta, która została założona przez piątkę przyjaciół w 2009 roku. Swój debiut wydali jednak dopiero w 2015 roku i to za sprawą udanej zbiórki na portalu Polak Potrafi. I zaczęło się. Mnóstwo wyróżnień i nominacji m.in. pomorska nagroda DOKI w kategorii Nowa twarz” (2015 r.) oraz „Najlepszy zespół koncertowy” (2016 r.). Koncertują bardzo dużo na zachodzie i supportowali m.in. Explosions in the Sky, God is an Astronaut czy Maybeshewill. Działają zgodnie z zasadą DIY: sami nagrywają, wydają muzykę i organizują własne trasy. Jeszcze w tym roku ma wyjść ich nowa płyta.
Czego przesłuchać przed: Salute Sollitude, jedyny jak dotąd album Spoiwo, zebrał w swoim czasie sporo pochwał. Gdy jednak piszę te słowa, mamy rok 2018, a post-rock, nie bójmy się tak tego określić, najzwyczajniej w świecie wyszedł z mody. Powstaje więc pytanie: czy Salute Sollitude wzbudza obecnie jakieś emocje? Oczywiście.
Nie da się ukryć, że Spoiwo bazuje na dość standardowych, gatunkowych patentach. Tylko że umie nimi operować na swój własny, niezależny sposób. Skupia się na budowaniu emocji i wymalowuje przed słuchaczami przeróżne, dźwiękowe obrazy. Sztuka ta nie jest jednorodna. Potrafi podnieść na duchu, wywołać zadumę, dać trochę radości, ale i wiele smutku. Tego ostatniego jest tutaj jakby najwięcej. Melancholia podkreślana jest przede wszystkim przez ciepło brzmiące syntezatory. Nie jest to jednak gorąc lata, a raczej zachodzącego pomiędzy chmurami słońca. I tak jak ta centralna gwiazda Układu Słonecznego, tak i Spoiwo w tych warunkach wypada najzwyczajniej w świecie ładnie i przyjemnie. W dodatku w subtelny, nienarzucający się przesadnie sposób.
Must listen: Spoiwo – Skin
Dla zaawansowanych: Nowa płyta podobno już tuż tuż. Tymczasem pozostaje sprawdzić koncert, a ten, zważywszy na ilość wyróżnień oraz pozytywnych relacji, zapowiada się bardzo ciekawie.