Słów kilka: Pochodzący z południowego Londynu Benjamin Gerard Coyle-Larner będąc dzieckiem zmagał się z ADHD i dysleksją, co, jak sam podkreśla, wywarło duży wpływ na jego twórczość. Loyle, bo takie przyjął artystyczne imię, miał jednak spore oparcie w osobach swojej matki oraz przybranego ojca, którzy dopingowali i wspierali jego artystyczne zainteresowania. Uczęszczał do szkoły aktorskiej i zaliczył nawet mały epizod w filmie 10,000 BC, ale po śmierci ojczyma skupił się w pełni na muzyce. Jeszcze przed wydaniem debiutu występował przed takimi artystami jak MF Doom czy Nas. Zagrał też na Glastonbury (2015 r.) i pojechał w trasę z Kate Tempest. Jego debiut Yesterday’s Gone (2017 r.) został nominowany do Mercury Prize. W tym roku wydał swój drugi album pt. Not Waving, But Drowning.
Czego przesłuchać przed: Na Not Waving, But Drowning Carner dopracował swój styl i zaczął dojrzalej opowiadać o rzeczach, które go otaczają. To bardzo dobry obserwator, a jednocześnie młody chłopak, który na całe szczęście nie przemawia do słuchaczy z pozycji nauczyciela, a dzieli się tym, co leży mu na sercu. Pięknie przechodzi od sytuacji prostych, które przydarzyć mogą się każdemu z nas (podróż pociągiem i zasłyszana rozmowa młodej współtowarzyszki podróży z matką o tym, czy jeszcze kiedyś wzejdzie słońce w Ottolenghi) do rozważań na temat przemijania, dorosłości i ludzkich relacji. Sporo miejsca poświęca miłości, jako tej najmocniejszej, niezbadanej w pełni emocji. Wraca myślami do zdarzeń z przeszłości, wykładając przy tym swoją filozofię i będąc wdzięcznym za to, co posiada. Kłania się też swoim muzycznym idolom. Na debiucie rozprawiał o J Dilli; teraz sporo miejsca poświęca Roots Manuvie. Starannie dobiera gości; to nie nazwiska, a osoby, które faktycznie wzbogacają jego kompozycje. Teksty są dla niego bardzo ważne, ale to, co pozwala im odpowiednio zabrzmieć to bardzo spokojna, bazująca na przyjemnych, ciepłych beatach i jazzowo-soulowych podkładach muzyka. Dzięki temu bardzo łatwo jest wejść w świat Carnera i poznać jego myśli. To interesująca, warta zgłębienia perspektywa.
Must listen: Loyle Carner – You Don’t Know
Opowieść o pierwszej miłości, dorastaniu, o związanych z tym emocjach i zebranych doświadczeniach. A to wszystko w oprawie pozwalającej przenieść się w sam środek londyńskiego, miejskiego labiryntu.
Dla zaawansowanych: Nie ma co się zastanawiać – debiutancki Yesterday’s Gone to album niemal równie świetny, co Not Waving, But Drowning. Warto sięgnąć nie tylko ze względu na dobre, jazzowe podkłady, ale i zaangażowane, choć może trochę naiwne (w tym wieku to nie wstyd) teksty. Polecam też EPkę A Little Late z 2014 roku. Choćby po to, by sprawdzić, jaką drogę przeszedł Loyle, by znaleźć się tu, gdzie jest teraz.
Gdzie i kiedy: Niedziela 04.08 | 21.30 | Scena Trójki