||ALA|MEDA|| / GAK Plama 16.03.23

To było jak lato w środku zimy, czyli jak Alameda (po raz któryś) skradła moje zimne serce.

Oczekując nieoczekiwanego liczyłem na to, że dam się zaskoczyć. Nie byłem jednak przygotowany na to, że przetańczę pod sceną cały chłodny marcowy wieczór.

Alameda wraz z nowym wcieleniem i płytą wkroczyła na wcześniej niezbadane rejony. Psychodela złączyła się z orientem, a trans zakolegował się z tropikalnym vibe’em. Ostatnia płyta tego składu to skarbnica inspiracji, a przy tym dzieło skończone. Łączące w sobie egzotyczną taneczność ze swojsko brzmiącą improwizacją. Wydawało się, że nie da się z tego wyciągnąć więcej. A jednak.

W gdańskiej Plamie grupa zaprezentowała dwa oblicza. To znane z płyty i to, które dopiero nadejdzie. Pierwsze dobrze znane i osłuchane zabrzmiało świeżo, energetycznie i zaraziło pozytywnymi wibracjami publikę. To był jednak tylko wstęp do tego, co nastąpiło później. Niewydany jeszcze materiał zamienił klubowy parkiet w salę taneczną, a temperatura wzrastała z każdym dźwiękiem. Mnóstwo obco brzmiącej elektroniki, podbijany uderzeniami bębnów i perkusji oraz ciepło brzmiącym basem wybudził z letargu nawet najbardziej zanurzonych w śnie zimowym odbiorców.

Dzięki temu rozkręciła się prawdziwa, do tego napędzana obco brzmiącymi, ale niezwykle kuszącymi swoją „innością” motywami impreza, wobec której nikt nie pozostał obojętny.

Wspaniale było ogrzać się w świetle tych ciepłych, niezwykle oryginalnych na polskiej scenie, ale i nie tylko, dźwięków.