Hałasy i melodie na OFF Festival 2023

Czy czekam na OFF Festival? Pewnie! W tym roku złapałem się jednak na tym, że bardziej tęsknię do samego miejsca, ludzi, imprezy, a nie przebieram nogami na myśl o konkretnych wykonawcach. Złośliwi powiedzą, że to wina słabszego line-upu i… pewnie będą mieli trochę racji. 

Festiwale muzyczne czeka prawdopodobnie trudny orzech do zgryzienia w kolejnych latach, szczególnie te polskie, bowiem sytuacja koncertowa nie polepszyła się; ba, nie wróciła do tego samego poziomu, jaki prezentowała w czasach przedpandemicznych. Słaba złotówka też nie pomaga: artystom opłaca się wybierać lepsze (czyt. zachodnie) imprezy, a dla przeciętnego odbiorcy festiwale i tak, cokolwiek na nich nie zagra, są drogie. Mamy więc niezły rozdźwięk pomiędzy oczekiwaniami a tym, w jakim miejscu faktycznie jesteśmy. 

Warto więc mieć to na uwadze, szczególnie oceniając na chłodno, bez szerszej perspektywy line-upy poszczególnych imprez i mimo wszystkie wspierać miejsca, inicjatywy, ludzi, którzy przez lata dostarczali nam za pomocą muzyki mnóstwa pozytywnych emocji. Oni też wiedzą o tym, jak jest, choć trudno im się do tego przyznać, a same (bezlitosne) prawa rynku wymuszają na nich robienie dobrej miny do złej gry. W końcu promocja rządzi się swoimi prawami i nikt nie przyzna się do tego, że „się nie da”.

To wszystko nie oznacza, że jest źle. Nie jest, ale pewnie mogło być lepiej. Przynajmniej w mojej ocenie, bo wiadomo, że ogromną rolę odgrywają osobiste gusta. Pewne rzeczy lubię bardziej, inne mniej, ale i tak jest co polecać z tegorocznego składu OFFa. A co konkretnie? O tym poniżej.

Przyjąłem też taktykę, że pomimo nakładania się na siebie pewnych nazw, opiszę obie. Chętnie w takim przypadku wpadłbym na oba koncerty, co jest oczywiście niemożliwe, ale pewnie do samego końca będę się bić z decyzją na temat tego, który wybrać. Na ten moment sprawa jest więc otwarta, a dodatkowo głupio byłoby mi decydować za Was. Uznajmy więc, że świat jest idealny i clashe nie istnieją. Miła perspektywa, prawda?

I najważniejsze: biorę poprawkę na to, że wielu rzeczy nie znam, a mogą zachwycić mnie już tam, na miejscu. Z takim nastawieniem, podekscytowanego muzycznego odkrywcy, jadę w tym roku do Katowic. To podejście dobrze mi znane, choć nieco już odległe, bo takie były moje początki z tym festiwalem. Cieszę się, że mogę do tego wrócić, choć przyznam, że jest to bardziej kwestia wypracowanej w ostatnim czasie postawy, niż czegoś, co wynika bezpośrednio z moich osobistych i aktualnych potrzeb.

Dobra mina do złej gry? Taaa… 😉

Balming Tiger

Niewiele wiem o tym składzie, ale te 2-3 single, które miałem okazję odsłuchać plus samo słowo klucz – „alternatywny k-pop” powodują, że jest to dla mnie jeden z czarnych koni tegorocznego OFFa. Czuję, że dźwiękowo może to być coś nowego, odświeżającego; coś, z czym totalnie nie mam do czynienia na co dzień. W tym miejscu i na tej imprezie warto sięgać poza własne muzyczne przyzwyczajenia i gusta. Tak właśnie będzie w tym przypadku.

Zagra w sobotę, 5 sierpnia, o godzinie 20.25 na Scenie Leśnej.

Confidence Man

Lubicie eurodance? Ja uwielbiam. Na takiej muzyce się wychowywałem (stary ze mnie pierdziel), więc jak tylko słyszę, że ktoś się nią inspiruje, chociaż troszkę, to… wsiąkam. Confidence Man idzie oczywiście o wiele dalej, bo znane są im też housowe bangery, stare disco, ale też indie popowa wrażliwość. Miks oryginalny, a przede wszystkim bardzo przyjemny w odsłuchu. Nudzić się przy ich muzyce nie będziecie. Bawić dobrze – na pewno.

Zagra w niedzielę, 6 sierpnia, o godzinie 21.30 na Scenie Głównej.

Desire

Nie zliczę wieczorów, podczas których oglądałem Drive. Jeszcze trudniej byłoby mi policzyć te, podczas których (czasem w wersji z amatorskimi teledyskami, czasem nie) zasłuchiwałem się w soundtracku z tego filmu. Dla mnie to pozycja totalnie kultowa, która otworzyła mi drzwi do bardzo kolorowego, skąpanego neonami świata synthwave’u i minimal synthu. W dodatku Desire to jeden z przedstawicieli wytwórni Italians Do It Better, z której słucham wszystkiego, jak leci. Z takim nastawieniem ich koncert to pozycja obowiązkowa. Nie ma innej opcji. Z innym… nie wiem. Nie jestem i nie chcę być obiektywny w tym temacie. Kocham!

Zagra w niedzielę, 6 sierpnia, o godzinie 21.30 na Scenie T Tent.

Gaye Su Akyol

Kolorowa pod względem muzycznym podróż po anatolijskim rocku. To zresztą tylko jeden z odcieni brzmienia Gaye Su Akyol: pozostałe słowa klucze, najlepiej opisujące tę barwną artystkę, to art pop i psychodela. Ostatnia, wydana w zeszłym roku, znakomita płyta „Anadolu Ejderi” pokazuje, że twórczyni nadal chce się rozwijać, a jej ambicje sięgają daleko poza gatunkowe schematy. Wierzę, że przełoży się to na ciekawy koncert!

Zagra w niedzielę, 6 sierpnia, o godzinie 22.35 na Scenie Eksperymentalnej.

Gurriers

Przyznać się — kto widział Fontaines D.C. w 2018 roku na OFF Festivalu? Pewnie niewielu. Ja widziałem i teraz, po tych kilku latach, gdy Irlandczycy są niemalże mainstreamową gwiazdą rocka, bardzo dobrze wspominam tamten koncert. Czemu piszę o tym w kontekście Gurriers? Proste — mam ochotę na powtórkę. W ich przypadku jest na to spora szansa.

Zagra w sobotę, 5 sierpnia, o godzinie 18.15 na Scenie Leśnej.

Haru Nemuri

J-Rock, Art Pop Japanese Hip Hop, J-Pop, Post-Hardcore, Noise Pop, Bitpop. Ciekawa wyliczanka. Równie interesująca jest muzyka Haru Nemuri, bo poskładana właśnie z elementów wszystkich wymienionych powyżej stylistyk. Jeśli nie boicie się różnorodności, to pewnie nie muszę Was mocniej zachęcać do tego, by obadać na żywo twórczość tej rezydującej w Tokio artystki. Nie boicie się, prawda?

Zagra w sobotę, 5 sierpnia, o godzinie 21.30 na Scenie T Tent.

Izzy & The Black Trees

Ten zespół polecam zawsze, wszędzie i każdemu. Czemu? W końcu to bohaterowie ubiegłego roku w kategorii „polska muzyka gitarowa”. O albumie Revolution Comes in Waves pisałem w następujący sposób:

„Najlepsza, tegoroczna polska płyta gitarowa, która powinna być grana we wszystkich możliwych rozgłośniach i na stadionach. Nie polskich, a światowych, bo produkcja (ta szeroka scena, ta eklektyczna gitara, ten pełen pasji wokal!) stoi na takim właśnie poziomie, a do tego właściwie każda kompozycja to hit. Ogromny skok jakościowy zespołu, który przecież od początku swojej drogi proponował granie na własnych zasadach i żelazny kandydat do tego, by znaleźć się w każdym podsumowaniu wydawnictw wartych przesłuchania, wydanych w 2022 roku.”

Teraz pomnóżcie te wrażenia co najmniej x2, a dostaniecie Izzy & The Black Trees w wersji koncertowej. Tak, to możliwe!

Zagra w sobotę, 5 sierpnia, o godzinie 17.20 na Scenie Głównej.

King Krule

W ostatnich kilku latach naprawdę polubiłem się z King Krule. Nie potrafię do końca rozgryźć jego muzyki, ale przy każdym z odsłuchów wydawnictw Archy’ego Marshalla, znajduję na nich coś nowego. Dźwięki, których wcześniej nie zauważyłem, strzępki tekstów, które zmieniają interpretację i wymowę całości. Brzmieniowe zróżnicowanie działa na jego korzyść, szczególnie że spaja je klamrą niezwykle interesującej osobowości. I z tego powodu bardzo się cieszę, że uda mi się wreszcie zobaczyć tę muzyczną charyzmę na scenie.

Zagra w niedzielę, 6 sierpnia, o godzinie 23.40 na Scenie Głównej.

Kokoroko

Z funkiem mi po drodze — szczególnie z tym spod znaku afrobeatu. Co prawda członkowie grupy Kokoroko rezydują na co dzień w Londynie, a ich ubiegłoroczna płyta z kapci mnie nie wyrwała, ale takie gatunki rządzą się przecież swoimi prawami. A najważniejsze z nich to to, że na żywo brzmią o wiele lepiej. Liczę, że ta zasada sprawdzi się i tutaj, trenując tymczasem do szalonych pląsów, które planuję uskutecznić gdzieś z wysokości trzeciego rzędu.

Zagra w piątek, 4 sierpnia, o godzinie 21.30 na Scenie Głównej.

Koń

Kwaśny blues bez basu. Nie wiecie, o co chodzi? To sprawdźcie koniecznie. Sam widziałem opisywany zespół już dwukrotnie. Najbardziej zapadł mi w pamięć koncert klubowy, w gdyńskiej Desdemonie, na początku tego roku. Pisałem o nim tak:

„Ich szaleńczy, muzyczny galop trudno porównać do czegokolwiek innego, a pomagało im w tym wykorzystywane instrumentarium. Dęciaki i klawisze robiły za bas, za to sekcją nieoczekiwanie stała się perkusja i gitara. Rwane, metaliczne riffy nadawały nietypowego rytmu, co jednak zupełnie nie przeszkadzało zespołowi w złapaniu własnego, silnie naznaczonego kwasem przelotu. Jako odbiorca łatwo było się też w nim odnaleźć, a dzięki tak oryginalnemu podejściu do dźwięków będzie to koncert, który będzie wspominać się długo.”

Jestem pewien, że występ tych muzyków na OFF Festivalu wspominać będziemy jeszcze dłużej.

Zagra w piątek, 4 sierpnia, o godzinie 17.20 na Scenie T Tent.

Mandy, Indiana

Fanom (szeroko pojętego) industrialu tej grupy przybliżać raczej nie trzeba. Zespół z Manchesteru jest godnym kontynuatorem brzmienia swoich krajan (tak, mam teraz na myśli Cabaret Voltaire), ale nie odcina kuponów od przeszłości. Patrzy w przyszłość, dodając do zgrzytów i pisków sporo tanecznych, podbitych techno beatami elementów. Do tego noise rockowa motoryka i… mamy jeden z ciekawiej zapowiadających się koncertów tej edycji OFFa.

Zagra w sobotę, 5 sierpnia, o godzinie 23.40 na Scenie T Tent.

Melody’s Echo Chamber

Chciałoby się powiedzieć — wreszcie! Projektu Melody Prochet słucham od samego początku, czyli od pierwszej, wydanej w 2012 roku pod tym samym tytułem, co nazwa grupy płyty. Miks nowoczesnej psychodelii z dream popem to co prawda temat mocno już ograny, ale to Melody jest jedną z (niewielu?) osób, które potrafią w ramach tych stylistyk stworzyć coś ciekawego i przykuwającego uwagę na dłużej. Cieszę się, że będzie okazja być tego świadkiem na jej OFFowym koncercie.

Zagra w piątek, 4 sierpnia, o godzinie 22.35 na Scenie Leśnej.

Nation of Language

Dobrego synthpopu z nawiązaniami do złotego okresu nowej fali nigdy za wiele. Szczególnie gdy ktoś robi go dobrze. Nation of Language mają do tego smykałkę, choć patrząc na ich roczniki, muzykę tę znają tylko z opowieści swoich rodziców. Ich nostalgiczne utwory zawierają więc tęsknotę zapożyczoną, ale jak najbardziej prawdziwą. To samo tyczy się emocji, których w ich muzyce jest cała masa. Dajcie się porwać tej machinie czasu, a nie pożałujecie.

Zagra w sobotę, 5 sierpnia, o godzinie 19.20 na Scenie Głównej.

Nene Heroine

Neo-jazz, czy jakkolwiek inaczej tego nie nazwiemy, przeżywa renesans na tej ziemi. Polskiej ziemi znaczy. Piję do tego, że obecnie na lokalnej scenie mamy mnóstwo utalentowanych składów, które co prawda od jazzu wychodzą, ale bliżej im do szeroko pojętej alternatywy. I jednym z najciekawszych przedstawicieli takiego podejścia do grania jest trójmiejskie Nene Heroine. Śledzę ich losy od początku, kibicuję i gwarantuję — są obecnie w wyśmienitej formie. Must see, nie żartuję.

Zagra w niedzielę, 6 sierpnia, o godzinie 16.35 na Scenie Leśnej.

OFF!

Wystarczy spojrzeć na nazwę zespołu i festiwalu (oraz na moją czapkę) i już wiadomo — to będzie wydarzenie. Pomijając jednak tę zbieżność, to OFF! jest po prostu prawdziwą punkową petardą. I trochę też niewiadomą, bo wychodząc od prostych piosenek, ostatnio nieco pokomplikowali swoje brzmienie. Na tyle, że na ostatnim albumie (Free LSD z 2022 roku) na równi z gitarami walkę o uwagę słuchacza podejmuje saksofon (to zasługa gościnnie występującego na nim Jona Wahla). Na żywo pewnie będzie bardziej bezpośrednio i energetycznie, ale wierzę, że nie zrezygnują z kilku eksperymentalnych zagrywek.

Zagra w piątek, 4 sierpnia, o godzinie 19.20 na Scenie Głównej.

Panda Bear & Sonic Boom

Duet obu kreatywnych wykonawców zaowocował bardzo słoneczną, pełną przestrzennej elektroniki płytą Reset. Kreatywnych pomysłów jest na niej naprawdę sporo, ale to, co urzeka mnie w niej najbardziej, to sielski nastrój. Nie spodziewam się, by na żywo było inaczej, więc bierzcie kocyki, wygodne poduszeczki pod głowę i to jest ten czas. Czas na reset i odpoczynek przy kojących, a przy tym ambitnych dźwiękach dobiegających ze sceny.

Zagra w niedzielę, 6 sierpnia, o godzinie 22.35 na Scenie Leśnej.

Special Interest

Mutant disco żyje i ma się dobrze! Co prawda w tym przypadku gatunek przywdział nieco ciemniejsze szaty, bowiem więcej w nim synth/industrial punka, ale nadal celem nadrzędnym jest… taniec. Bardzo energetyczny, nieskoordynowany, wręcz agresywny taniec. Special Interest to jedna z najciekawszych obecnie post-punkowych grup, która, takie odnoszę wrażenie, dopiero się rozkręca. Na stadiony z taką muzyką nie zawędrują, ale jestem więcej niż pewien, że czeka ich długa, przepełniona artystycznymi sukcesami droga. Warto złapać ich tu i teraz, by potem nie żałować, gdy bilety na ich występy będą drogie, a trasa omijać będzie Polskę. Oby nie, ale wiecie, jak jest.

Zagra w piątek, 4 sierpnia, o godzinie 22.35 na Scenie Eksperymentalnej.

Spiritualized

Jason Pierce to prawdziwy weteran kosmicznego dream popu i psychodelii. Lider Spiritualized na pierwszym miejscu stawia jednak przede wszystkim na piosenki. Kruche i delikatne, a przy tym bardzo urokliwe melodie to jego domena. Space’owe brzmienie to bardzo miły dla ucha dodatek, ale najważniejszy jest utwór. Cieszy to, że po tak dobrej, bo zawierającej same kompozycyjne perełki płycie Everything Was Beautiful™ będzie dane nam go zobaczyć w Katowicach. Polecam więc zapiąć pasy i dać się porwać tej w gruncie rzeczy prostej, a przy tym ambitnej muzyce. A nuż uda się dotrzeć aż na Księżyc?

Zagra w sobotę, 5 sierpnia, o godzinie 21.30 na Scenie Głównej.

Tropical Soldiers in Paradise

Kolejny zespół z Trójmiasta, który wychodząc od jazzowych brzmień, próbuje na tej bazie stworzyć coś własnego, oryginalnego. Dużo w ich muzyce funku, brzmień egzotycznych i ulicznego hip-hopu. Nudzić się więc nie będziemy, a że zespół nie stroni od improwizacji, to tym bardziej warto sprawdzić, jak ta mieszanka stylistyk prezentuje się na żywo.

Zagra w sobotę, 5 sierpnia, o godzinie 16.00 na Scenie T Tent.

Trupa Trupa gra Headache

Do… czterech razy sztuka? Ano tak to wygląda. Trójmiejska Trupa Trupa tym razem powraca na OFFa, by wykonać swoją przełomową, wydaną w 2015 roku płytę Headache. Nie będzie to muzyka wesoła, bo i nie taka ma być. Ma boleć, ma być głośno, ma poruszać wnętrze i dawać do myślenia. Uwielbiam ten album i bardzo się cieszę, że doceniają go także organizatorzy. I że po raz kolejny w trakcie koncertu tej grupy będę mógł chłonąć każdy wydobywany przez nią dźwięk gdzieś spod sceny. Nawet, a może przede wszystkim, jeśli będzie bolało.

Zagra w niedzielę, 6 sierpnia, o godzinie 17.20 na Scenie Głównej.