#9 Polecanki na Soundrive Festival 2018: OY

Słów kilka: OY to duet ze Szwajcarii, choć rezydujący obecnie w Berlinie. Tradycyjna, afrykańska muzyka w mocno futurystycznej odsłonie jest dziełem pochodzącej z Ghany Joy Frempong oraz Marcela Blattiego, noszącego pseudonim (a na scenie bardzo dziwny strój) Lleluja-Ha. Razem udało im się stworzyć rzecz nie tylko nie z naszych czasów, ale wręcz nie z tego świata. Do dziwnych, nieoczywistych dźwięków na Soundrive Festival pewnie jesteście już przyzwyczajeni. OY nie tylko się w tę tradycję wpisuje, ale nawet wysuwa się na czoło stawki spośród grup, które mogą zaskakiwać swoim brzmieniem.

Czego przesłuchać przed: Halo? Czy ktoś mnie słyszy? Trafiłem do dziwnego świata. Albo do przyszłości. Lub przeszłości. Trudno stwierdzić. Chciałem tylko wpaść na szybkiego drinka, a napis No Problem Saloon na pobliskim budynku stanowił wystarczającą zachętę. Teraz nie mogę się wydostać. Jestem w dżungli. Takiej afrykańskiej, gorącej i ogromnej. Są tu zwierzęta, ale… nie takie, jak w Afryce. Mają na sobie kombinezony. Jak u astronautów. I, nie śmiejcie się proszę, ale… słyszę głosy. Opowiadają mi historię tego miejsca. Tego, w jaki sposób powstało. Robią to bardzo chaotycznie; powtarzają frazy, zmieniają wersje, nie trzymają się chronologii. Do tego gdzieś z daleka słyszę grę na bębnach i melodie grane na syntezatorach. Ech, a mama mówiła, że używki to zło. W dodatku roślinność też nie do końca taka, jakiej można się spodziewać. Fioletowe liście, tęczowe strumyki i złote owoce. Zresztą otoczenie zmienia się nieustannie; ledwie chwila i już jestem w nowym, równie ciekawym co poprzednie, miejscu. Bardzo mi się tu podoba, choć przez chwilę zdaje się, że widziałem za sobą jakiś wielki, przerażający cień… Ale w takim kolorowym, ciepłym miejscu chyba nic mi nie grozi! Tak więc gdybym nie wrócił, to się nie martwcie. Jest przyjemnie, wesoło i nie można się nudzić. Chyba tu zostanę.

Must listen: OY – Market Place

 

Posłuchajcie historii afrykańskiego ryneczku. PS: to najbardziej „standardowy” i „zwyczajny” numer tego duetu. A potem możecie rzucić się na głęboką wodę.

Dla zaawansowanych: Space Diaspora z 2016 roku jest równie pokręcony, co No Problem Saloon (który to został wcześniej wydany pod nazwą KOKOKYINAKA). Brzmienie na nim wydaje się być minimalnie bardziej zwarte, ale nie mniej szalone. Więcej tu też elektroniki; tytuł w końcu zobowiązuje. Pewniak do tego, by przesłuchać i się w nim zakochać.

Gdzie i kiedy: Sobota, 19.30, Blockstage