Shame to chłopak z blokowisk. To tam się wychował, stamtąd ma kolegów. To na pobliskim, zarośniętym pożółkłą trawą podwórku grał w piłkę, przesiadywał na trzepaku i jeździł na rowerze. Pierwsze piwo wypił w piwnicy, a w piaskownicy, paląc papierosy, rozprawiał o życiu z ziomkami.
W szkole zawsze szło mu dobrze, ale w tym miejscu nie czuł się sobą. Zawsze mówiło się o nim: zdolny, ale leniwy. Słyszał ten tekst tyle razy, że przestał na niego zwracać uwagę. Zawsze jednak miał swoje zdanie. Potrafił przekazać je w sposób kulturalny, ale mocno asertywny. Nauczycielom się to nie podobało, bo ich zdaniem uczeń ma się słuchać, a nie podważać ich pozycję. Autorytety? Na pewno nie w jego otoczeniu.
Oprócz szwendania się z ziomkami po dzielnicy lubił też czytać. Były to całkiem ambitne rzeczy, ale nie znosił książek filozoficznych, bo filozofię, to on miał swoją – uliczną. Czasami miewał problemy z agresją, ale w gruncie rzeczy to dobry chłopak. I „dzień dobry” powie i drzwi przytrzyma, a babci pomoże wnieść zakupy. Z drugiej strony jak ktoś go wkurzy, to zwyzywa i nawet po mordzie da. Nie zważa na modę; ogólnie to ma w dupie wszystko to, czym interesują się „wyższe sfery”.
A, no i lubi słuchać punka, choć w duszy gra mu trochę więcej. Trochę się wstydzi, ale czasami, gdy wybiega myślami gdzieś daleko poza swoje obskurne miasto, z jego głośników leci post-rockowa kapela. Flirtował nawet chwilę z britpopem, ale przecież mieszka w Anglii, więc tego słuchał każdy.
Bywa jednak, że ma dość tego wszystkiego: beznadziejnej pracy, mieszkania z rodzicami, utyskiwań dziewczyny, braku perspektyw i odbierającej mu siły depresji. Trzaska drzwiami, wychodzi z domu, a w słuchawkach słyszy swoje ulubione grupy: The Fall, Fugazi, Killing Joke i Gang of Four. Ma ochotę krzyczeć. Wie jednak, że na dłuższą metę to niczego nie zmieni. Chociaż próbuje.
Co będzie z nim dalej? Zobaczymy. Ja w niego wierzę. To bardzo wartościowy gość, ale poznać na nim muszą się też inni.
Lubię tę „recenzję”. Stąd przekleiłem ją całą. Wcześniej ukazała się jeszcze w lutym. O, tutaj.