Żurawie / Pastry / Ziemia 08.01.22

Pierwsze koncerty tego roku za mną. Jeśli miałbym je odczytywać jako zapowiedź tego, co nadejdzie, to powiedziałbym, że będzie prościej. Bardziej bezpośrednio i bez ogródek. Słowem — punkowo. I nie miałbym nic przeciwko temu, by faktycznie tak było.

W gdańskim klubie Ziemia — jednym z ośrodków trójmiejskiej alternatywy — zaprezentowały się Pastry i Ƶurawie. Obie grupy mocno głodne gry i pełne energii, na scenie zagrały głównie kawałki nowe, dotąd nieograne i z jednej strony tożsame z dotychczasowym stylem ich autorów, a z drugiej pokazujące nowe, wcale nie tak oczywiste oblicza obu składów.

Melodyjne Pastry swoją autorską interpretację indie popu zmieniły w gitarowe, soczyste granie. Dotychczas znane kompozycje zyskały nowego sznytu, a nowości zaskakiwały głębią przesteru i nieokrzesaną formą. Może to kwestia tego, że utwory te usłyszeliśmy we wstępnych, niedopracowanych jeszcze w pełni wersjach, ale nie miałbym nic przeciwko takiej prostocie. Szczególnie że pozostała w nich melodyjność, tak charakterystyczna dla tej grupy. Przeboje też mogą brzmieć szorstko.

Z podobnego założenia wyszły Żurawie, które zaprezentowały aż sześć nowych kawałków. Pełnych prostszych, za to powszechnych, bo targających chyba nami wszystkimi emocji: gniewu, agresji i niemocy. Mniej było w nich dźwiękowych niuansów, za to więcej bezpośredniego przekazu. I tylko zagrany na koniec, post-rockowy bis w postaci laurki dla Ewy Braun / Titanic Sea Moon kawałek dał nadzieję na to, że może być inaczej. Choć i w nim dominował hałas.

Miłego Nowego Roku kochani. 2022 nie da nam odpocząć.