Zespół ważny. Dla wielu najważniejszy. Mijają lata i nadal inspiruje kolejne rzesze muzyków. Dziś mowa o The Smiths i ich albumie „The Queen is Dead” z 1986 roku.
Autor: rarpl
Indie rockowa gorączka wybuchła w sposób niespodziewany. W taki sam sposób zaraz później wygasła. Pozostały jednak płyty, o których mówi się do dzisiaj. Jedną z nich jest „Whatever People Say I Am, That’s What I’m Not” Arctic Monkeys (2006 r.).
Zanim przejdę do opisywania nowości wydanych w przeciągu kilku ostatnich tygodni, zanurzam się na chwilę do świata staroci. Tym razem zdecydowana przewaga hałasów nad melodiami: God Bullies, Ski Patrol, Hoover, Six Finger Satellite, Чёрная Речка.
Pierwszy soundtrack w tym cyklu i to z filmu w swoich czasach kultowego. Nie ma wyboru – słuchamy i tańczymy. W końcu to „Saturday Night Fever”.
Aż zarzucę klasykiem: „w Polsce się tak nie gra!”. A jednak. W systemie zawsze może pojawić się jakiś błąd, tak więc sprawdźcie jak na tle syntezatorowych dźwięków da się grać zaangażowane indie. To spore uproszczenie, ale daje nieco pojęcia o tym, czym jest ta Wata.
Po raz drugi z rzędu album wydany w 1991 roku, ale jakże inny od poprzednio tu opisywanej „Metallici”. Dziś zatapiam się w dźwiękach „Blue Lines” Massive Attack.
Czy faktycznie skończyli się na „Kill’em All”, jak mówi stare (przed)internetowe powiedzonko? A może dla niektórych to ten album jest dopiero początkiem ich Metallici? W 23 odsłonie cyklu „100 albumów, które musisz posłuchać przed śmiercią” przyglądam się „Metallice” z 1991 roku.
Już myślałem, że mam ten zespół z głowy. A jednak! Na Seek Shelter znów czuć chęci poeksperymentowania z brzmieniem. Tym razem grupa obrała mniej oczywisty kierunek.
„Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów”. Trudno się z tym nie zgodzić, prawda? Ja proponuję inną definicję. Szaleństwem i totalnym odklejeniem od rzeczywistości jest płytowy debiut brytyjskiego LICE pt. „WASTELAND: What Ails Our People Is Clear”.
ajwiększy szwindel w historii rocka czy spontaniczny początek nowego nurtu, który zmienił oblicze muzyki? A może dwa w jednym? Dziś na tapecie Sex Pistols i wydana w 1977 roku płyta „Never Mind The Bollocks, Here’s The Sex Pistols”.
