Pierwsze tegoroczne nadrabianki, czyli zbiór krótkich recenzji świeżych wydawnictw. Tym razem na tapecie: Death Engine, you.Guru, Red Spektor, Rafał Iwański, The Tubs, Moron’s Morons, Yo La Tengo, cozy moss, Catalogue i Formoza.
blues rock
Trójkowicze się cieszą, dziś klasyczny klasyk. W ramach cyklu „100 albumów, których musisz posłuchać przed śmiercią” przypominam sobie „IV” Led Zeppelin (1971 r.).
Zdawał się mieć absolutną władzę nad gitarą i samodzielnie zmienił oblicze tego instrumentu. Po nim już nic nie było takie samo. Mowa o Jimim Hendrixie, a płytą, której dziś słucham, jest wydana w 1968 roku „Electric Ladyland”.
Na czele grupy stał nie człowiek, a nieprzewidywalny, jedyny w swoim rodzaju Król Jaszczur. Nie dziwota, że z kimś takim na czele, The Doors stało się legendą. Dziś słucham wydanego w 1967 roku debiutu tego zespołu.
Poczujcie się ostrzeżeni. Wymienionych poniżej płyt słuchacie na własną odpowiedzialność. We wpisie mowa o: PRO8L3M, Son Lux, Janka, Wędrowcy~Tułacze~Zbiegi, Royal Blood, Reigning Sound, GusGus, Red Fang, Stöner.
Złośliwi twierdzą, że każda ich płyta to ten sam zestaw piosenek i różnią je jedynie tytuły. Dziś słucham hard rockowego klasyka – albumu „Back in Black” AC/DC z 1980 roku.
W czasach licealnych miałem kolegę, który pewnego dnia, na lekcji biologii stwierdził: „Chyba sobie posłucham The Rolling Stones, […]
To w końcu Jack i Meg są rodzeństwem, czy małżeństwem? Pamiętam, że każdy miał inną teorię. Oczywiście w […]
Jakoś tak bez przekonania i wiary w to, że trafię na dobry materiał, zabrałem się jakiś czas temu […]
Cieszy mnie, że po tylu latach kilku współcześnie działającym polskim grupom udało się odczarować blues rocka. Niedawny debiut […]