Sprzedażowy hit i ikona bardzo popularnego, choć krótkotrwałego, muzycznego stylu. Dziś przypominam sobie Oasis i wydany w 1995 roku „(What’s the Story) Morning Glory?”.
rock
Pixies to jeden z moich ulubionych, gitarowych zespołów, więc dzisiejszy odsłuch w ramach cyklu „100 albumów, których musisz posłuchać przed śmiercią” był arcyprzyjemny.
Trójkowicze się cieszą, dziś klasyczny klasyk. W ramach cyklu „100 albumów, których musisz posłuchać przed śmiercią” przypominam sobie „IV” Led Zeppelin (1971 r.).
Klasyka epoki i miejsca, w którym powstał. Dziś wrzucam w odsłuchy wydany w 1994 roku „Parklife” grupy Blur.
Po raz kolejny buszuję w przeszłości w poszukiwaniu dobrych dźwięków. Na tapecie Embryo, Main Source, Bundle of Hiss, Rare Bird oraz Queen Adreena.
100 albumów, których musisz posłuchać przed śmiercią #57 / Muse – Black Holes and Revelations (2006)
Teoretycznie mogłem załapać się na tę płytę jako tę, która ukształtowała moje muzyczne gusta. W praktyce odwlekałem jej odsłuch aż do dzisiaj. Czy słusznie?
Dziś zapoznajemy się z klasyką amerykańskiego rocka w postaci płyty „Damn the Torpedoes” Toma Petty’ego i jego Heartbreakers.
uste włosy i gra w taki sposób, jak gdyby jutra miało nie być. Gatunek, który reprezentuje te cechy, królował krótko, ale za to bardzo intensywnie. Jednym z wydawnictw, które się do tego przyczyniły, jest opisywany dziś debiut Pearl Jam pt. „Ten”.
Przed Wami piąta odsłona cyklu Rewinder, czyli zestawu rekomendacji ciekawych, nieco zapomnianych i często nieznanych płyt z przeszłości. Dziś opisuję twórczość: The Pale Fountains, Monks of Doom, Domovoyd, Dharma Bums oraz Body Meπa.
Kolejny z zespołów, który miał zrewolucjonizować, a raczej wskrzesić ducha rock ‘n’ rolla i wprowadzić go w XXI wiek. Czy im się to udało? Mowa o debiucie The Strokes, czyli wydanej w 2001 roku płycie „Is This It”.