Muzyczne puzzle. Tak w dwóch słowach można określić zawartość debiutanckiego albumu trójmiejskiego składu Alfah Femmes. Nie martwcie się jednak, jeśli nie jesteście fanami łamigłówek. W tym przypadku radości nie przynosi jej rozwiązanie, a sam fakt obcowania z tak pomysłowo zestawionymi ze sobą elementami.
Kompozycje na No Need to Die aż proszą się o to, by rozebrać je na czynniki pierwsze, wymieniając nazwy zespołów czy całych trendów, które przychodzą nam do głowy w trakcie ich odsłuchu. To świetna zabawa dla tych, którzy lubią doszukiwać się tropów i odkrywać inspiracje artystów. Ten typ słuchacza będzie miał nie lada przyjemność z obcowania z płytą, na której nie tyle same utwory, ile kilkusekundowe fragmenty budzą skojarzenia z konkretnymi popkulturowymi (nie tylko muzycznymi) zjawiskami. Te zostają oczywiście przetworzone, zaadaptowane na styl zespołu, który w estetyce łączenia odległych od siebie komponentów zdaje się czuć jak ryba w wodzie. To też dobry sposób na opisanie zawartości albumu, ale polecam i nalegam, choćby przy pierwszym odsłuchu, wyzbyć się takiego podejścia. Jest szansa na to, że dzięki temu nie umknie Wam sedno tej muzyki. Jej jakość i przebojowość.
No Need to Die to 9 piosenek (plus jeden, bardzo udany remix), z których każda jest hitem, a przy tym nie ma tu dwóch, podobnych do siebie kawałków. Otwierający Don’t Stop pulsuje funkiem, ale zderza go z niepokojąco brzmiącymi partiami wiolonczeli i (w finale) pianina. W utworze tytułowym podróżujemy przez synthpopowe krainy, a za naszego przewodnika robią wokalne harmonie i kompas złożony z 8-bitowych elementów. Desperate Disco nie powstydziłaby się w swoim repertuarze dowolna legenda ze sceny industrialnego rocka, przy czym ilość chwytliwych melodii na metr kwadratowy mogłaby być dla niej nie do zniesienia. Równie kolorowo i chwytliwie przedstawia się nietypowo zaaranżowany, bo mający w sobie coś z gry komputerowej odtwarzanej ze zdartej dyskietki Nothing From You. W Skunks dominującą barwą jest sepia, kojarząca się z nieodkrytą przestrzenią skąpaną w słońcu, a Another Go to naprawdę piękna, post-rockowa miniaturka.
Czerpać z innych jest łatwo, ale przekształcić to w coś własnego, a przy tym wartościowego, zdecydowanie trudniej. Wie o tym każdy, kto tworzy. Chylę też czoła przed tymi, którzy próbują, nie uciekając i nie chowając własnych, często bardzo ciekawych zainteresowań i siedzących w podświadomości preferencji. Alfah Femmes wychodzi im naprzeciw i zamienia to w zabawę. Ta gra udziela się słuchaczom, bo zasady są proste i przejrzyste. Gramy w otwarte karty, szanujemy odbiorcę, a przy tym tworzymy nadzwyczaj nośną wariację znanych tematów.
Dochodzą mnie czasami słuchy, że wszystko to już było i że w 2020 roku nie da się wymyślić niczego nowego. Zabawne, bo jedno nie wyklucza drugiego. No Need to Die jest tego doskonałym przykładem, a przy tym wyśmienitą płytą.