100 albumów, których musisz posłuchać przed śmiercią #53 / Prince and The Revolution – Purple Rain (1984)

Ścieżka dźwiękowa do filmu opartego po części na własnym życiorysie. Do tego kultowa okładka i teledysk tytułowy, który kojarzy każdy z nas. To może być tylko Prince and The Revolution i wydana w 1984 roku płyta Purple Rain.

Czy znałem wcześniej?

Nie. Twórczość Prince’a znam naprawdę pobieżnie. Zacząłem chronologicznie i póki co odsłuchałem dwie pierwsze płyty. Skłamałbym, gdybym stwierdził, że mnie porwały, ale to artysta, któremu chcę dać szansę w przyszłości i przesłuchać większość jego dyskografii.

Kojarzę też oczywiście ikoniczny klip do piosenki tytułowej. Myślę, że dla większości Prince już na zawsze będzie utożsamiany właśnie z tym kawałkiem. I nie ma w tym nic złego, bo to naprawdę dobra, a przy tym rozbudowana i ambitna kompozycja.

Dodam jeszcze, że Prince to artysta, który mi imponuje – jego wpływ na muzykę popularną (ilość utworów, które oddał/skomponował innym twórcom jest niesamowita) jest moim zdaniem nie do przecenienia.

Ogólne spostrzeżenia

Mam wrażenie, że sporo tracę przez to, że nie oglądałem filmu.

Czuć, że ta płyta to jednak ścieżka dźwiękowa i nawet talent Prince’a nie sprawia, że jest inaczej. Utwory są spójne, opowiadają też w sposób zwarty historię, ale ja czuję w tym brak obrazu. Muzyka oddziałuje na wyobraźnię i wyzwala w głowie konkretne sceny, ale te są w pewnym sensie niekompletne. Czegoś brakuje.

Purple Rain spełnia przy tym swoją rolę, tzn. jako album z muzyką zachęca do tego, by sięgnąć po film. Chcemy wejść na wyższy poziom, poznać fabułę w całości i dopasować do narracji dźwiękowej też tę wizualną stronę poznawanej przez nas historii.

A jak to wygląda pod względem muzycznym? Bardzo dobrze. Bałem się tego, że płytę zapełnią pościelówy, a zamiast tego otrzymałem rasowy, soczysty funk i soul niespadający poniżej pewnego, dość wysokiego poziomu energii. Muzyka przepełniona jest aranżacyjnymi i producenckimi smaczkami, które można odkrywać z każdym kolejnym odsłuchem. Bardzo dobra, inspirująca rzecz.

Czy będę wracać?

Tak i jak najszybciej sięgnę po film!

Alternatywa

Tak jak pisałem – nie jestem specjalistą od Prince’a. Uważam jednak, że to artysta, którego twórczość warto (po)znać. Nie wiem, czy znajdzie się do tego lepszy powód, niż legendarne Purple Rain, więc nie będę na siłę wymyślać alternatywy. Polecam Wam ten album, zachęcam do obejrzenia filmu.