Hałasy i melodie na OFF Festival 2022 / Część 1

Tworzenie rekomendacji przedfestiwalowych w 2022 roku do łatwych nie należy. Nie, nie chodzi o to, że jakość nie ta. Nie jest też tak, że nagle festiwale rozrosły się do tak wielkich imprez, że nie da się ogarnąć całości line-upu przed datą ich startu. Problem jest raczej praktyczny, tzn. wielce prawdopodobne jest to, że ktoś z poniższej listy na OFFie się jednak nie pojawi. Koronawirus, słynne ostatnimi czasy problemy logistyczne, podwójny booking, wypadki losowe – wybierzcie sami.

Nie znaczy to jednak, że nie warto się nieco do tegorocznej edycji przygotować. W tzw. Internetach panuje przekonanie, że tegoroczna lista artystów jest słaba… z czym się nie zgadzam. Potwierdzeniem tego niech będzie poniższe, mocno okrojone zestawienie tych projektów, które naprawdę warto na OFFie zobaczyć. I to tylko mój, bardzo subiektywny wycinek, bo nazw wartych Waszego zainteresowania jest w line-upie zdecydowanie więcej.

A nawet jeśli nie uda Wam się zobaczyć wszystkich niżej wymienionych, to i tak warto poznać ich twórczość. Patrząc na jakość wydawanej muzyki kwestią czasu jest to, kiedy powrócą do Polski na kolejne koncerty.

Do tekstu dołączam playlistę. Po dwa utwory od każdego z wykonawców. Znajdziecie ją pod tekstem.

Altın Gün

Mam słabość do anatolijskiego rocka. Lubię też synthpop. Nie dziwi więc, że sympatią obdarzyłem działający w Holandii Altın Gün. Ich muzyka w przepiękny sposób łączy zachodnie wątki wywodzące się z klasycznej psychodelii z mniej osłuchaną i nie do końca poznaną przez nas egzotyką. Do tego robi to w swoim, bo podlanym sosem z retro elektroniki stylu. Muzyka słoneczna, pełna barw i właściwie idealna na każdą porę roku. Choć do obecnej pasuje najbardziej.

Zagra w piątek, 5 sierpnia, o godzinie 21.30 w T Tent.

Alyona Alyona

Rapy, trapy, folki, r&b i wwiercający się w głowę beat. Tak mniej więcej wygląda piosenka w wykonaniu Alyony Alyony – ukraińskiej raperki, o której twórczości na pewno nie możemy powiedzieć, by była jednorodna i statyczna. Tak właściwie to w trakcie trwania każdej z jej kompozycji może wydarzyć się coś nieoczekiwanego; żonglowanie stylami (oraz słowem!) artystka ma w małym palcu. Najważniejsze jednak, że nie ma w tym sztuczności, za to sporo dobrych dźwięków, którym warto dać się zaskoczyć.

Zagra w piątek, 5 sierpnia, o godzinie 20.25 na Scenie Leśnej.

The Armed

Kto gra? Kto tworzy? Kto pojawia się w teledyskach? Ludzie, różni ludzie. Bardzo utalentowani ludzie. The Armed nie jest zwykłym zespołem – to kolektyw tworzony przez osoby kreatywne, wychodzące w swoich artystycznych poszukiwaniach poza utarte schematy. Eksperymentują z definicją samej grupy muzycznej, a brzmieniowo… dają w kość. The Armed to żywioł, którego nie da się zatrzymać. Muzyka głośna, niełatwa w odbiorze, a przy tym naprawdę porywająca. Jak oni to robią? Kim są? Wracamy do tych samych pytań… A może, zamiast je zadawać, to lepiej będzie zameldować się pod sceną?

Zagra w sobotę, 6 sierpnia, o godzinie 20.25 na Scenie Leśnej.

Bałtyk

Jeśli Wasza dusza skrywa w sobie nieco melancholijnych odcieni, to muzyka Michała Rutkowskiego trafi do nich i nada im szlachetnego połysku. Bałtyk to połączenie muzyki akustycznej z ambientową produkcją. Dźwięki delikatne, kruche, za to emocje dosadne i prawdziwe. Introwertykom spodoba się na pewno, ale myślę, że to na tyle interesujący i oryginalny projekt, że skusić się na niego powinni także ci bardziej przebojowi słuchacze.

Zagra w piątek, 5 sierpnia, o godzinie 18.15 na Scenie Dr. Martens.

Bikini Kill

To, że to legenda, to wiemy wszyscy. Nie lubię jednak patrzeć na zespoły tylko przez pryzmat tego, co (z)robiły wcześniej. W przypadku Bikini Kill zasług jest masa… problem w tym, że problemy, o których Kathlen Hanna i spółka śpiewały te kilkadziesiąt lat temu, są nadal tak samo palące, jak wtedy. Do tego liderka nigdy nie przestała być aktywna w kwestii walki o prawa kobiet, mniejszości, czy po prostu – nas wszystkich – więc o żadnej reaktywacji starych pomysłów nie ma w tym przypadku mowy. Bikini Kill można lub trzeba, niestety, potraktować jak zespół jak najbardziej współczesny. Stańmy więc pod sceną i wbijmy sobie do głowy to, że nie jest dobrze i nadal trzeba działać, by było nam (wszystkim) lepiej.

Zagra w piątek, 5 sierpnia, o godzinie 22.35 na Scenie Leśnej.

Blokowisko

Oddajcie nam nasze blokowiska! Czy naprawdę to za nimi tęsknimy, czy też może za czasami, gdy te były dla nas całym światem i poza nimi nie liczyło się nic innego? Jako symbol pewnej epoki Blokowisko wypada naprawdę dobrze. Połączenie dubowej muzyki z brzmieniem klasycznego polskiego rocka w stylu Lady Punk oraz kilkoma nowszymi rozwiązaniami (w końcu to nie o odgrywanie scenek z przeszłości tu chodzi) zaowocowało naprawdę dobrą debiutancką płytą. Dużo na niej budowania specyficznego, ale bardzo sugestywnego nastroju i ciekaw jestem, czy zespołowi uda się go przenieść na scenę. Oby, bo ja chcę to moje Blokowisko!

Zagra w sobotę, 6 sierpnia, o godzinie 23.35 na Scenie Dr. Martens.

Crows

Kapela z Londynu, którą pewnie moglibyśmy wrzucić do brexitcore’owego worka – trzeba by jedynie poszerzyć nieco jego dno. Crows lawirują między post-punkową nerwowością z garażową produkcją a talentem do tworzenia wisielczego nastroju w stylu gotyckim oraz masażu naszych uszu noise rockowym przesterem. Jak widać sporo w ich muzyce przeróżnych stylistyk i brzmieniowych odcieni, ale jest też w tym własne „ja”. Moim zdaniem to czarny koń tej edycji, przynajmniej w kategoriach muzyki gitarowej, a ich ostatnia płyta, tegoroczna Beware Believers, z pewnością wyląduje w zestawieniach topek wielu miłośników tego typu dźwięków.

Zagra w niedzielę, 7 sierpnia, o godzinie 18.15 na Scenie Eksperymentalnej.

ĆPAJ STAJL

Wulgarne, obrzydliwe, agresywne, ale też wrażliwe. Na swój sposób piękne. ĆPAJ STAJL to po prostu współczesny, uliczny punk, tylko w szatach z rapu. To porównanie to i tak ogromne uproszczenie, bo przecież elementów stylistycznych w muzyce tego krakowskiego składu jest tyle, że palców u obu rąk nie starczy, by je wszystkie zliczyć. Jeśli są tak nieprzewidywalni na płycie, to aż trudno pomyśleć, co będzie się działo na scenie. Chcecie być tego świadkami, uwierzcie mi.

Zagra w piątek, 6 sierpnia, o godzinie 16.35 na Scenie Eksperymentalnej.

DIIV

Amerykanie z DIIV to trochę produkt naszych czasów. W ich muzyce znajdziecie niemalże wszystkie elementy popularnych obecnie nurtów muzyki gitarowej – post-punk, shoegaze, dream pop, indie i kilka innych. Od wielu im podobnych różni ich jednak autentyczność. Widać, że to, co grają, po prostu czują. Z ich płytami mam też tak, że często gdy je puszczam po raz pierwszy, to niewiele zostaje mi w głowie… oprócz chęci wciśnięcia „play” raz jeszcze. I wtedy, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zaczynam rozumieć wszystko. Bardzo utalentowany, a przy tym niedoceniany zespół, który, jak doszły mnie słuchy, na żywo rozkwita w pełni.

Zagra w piątek, 5 sierpnia, o godzinie 19.20 na Scenie Głównej.

Dry Cleaning

Jeśli widzieliście mój poziom zachwytu przy okazji licznych wspominek o Dry Cleaning, to dobrze wiecie, jak bardzo czekam na ten koncert. Uważam, że to jeden z najlepszych projektów ostatnich lat w kategorii nie tylko post-punkowej. Maniera wokalna i liryczna Florence Shaw jest w totalnej symbiozie z ostrymi jak brzytwa partiami gitarowymi Toma Dowse’a oraz mocno bujającą sekcją: wysuniętym do przodu basem Lewisa Maynarda oraz trzymającą to wszystko w ryzach perkusją Nicka Buxtona. Każdy z wymienionych ma tu swoje miejsce, każdego dobrze słychać, bez któregokolwiek z nich nie byłoby tak zwartego i oryginalnego brzmienia, jakie posiada Dry Cleaning. Będę w pierwszym rzędzie, bądźcie tam ze mną!

Zagra w sobotę, 6 sierpnia, o godzinie 21.30 w T Tent.

Playlista: