Proszę Państwa – rock ‚n’ roll żyje i ma się świetnie.
Co prawda trudno spotkać go ostatnimi czasy w klasycznej formie, ale może to i lepiej?
W ostatnia sobotę, 29 października, w gdyńskiej Desdemonie dostaliśmy trzy jego odmiany.
Shoegaze’owe, mocne uderzenie zapewniło nam Sea Saw. Zespół był w świetnej formie, prezentując set głównie z drugiej, niewydanej jeszcze płyty. Ta zapowiada się naprawdę ciekawi, szczególnie dla fanów bezkompromisowej psychodelii.

Bardzo agresywny, intensywny, a przy tym niezwykle treściwy set dało Neal Cassady. Kilka lat minęło od tego, gdy miałem okazję zobaczyć ich na żywo i przez ten czas grupa zmieniła się niemal nie do poznania. Southern vibe zmienił się w bezpośredni, punkowy cios. Zostało, co wyróżniało tę grupę wcześniej i wyróżnia teraz, bardzo oryginalne, a przy tym wyraźne, pachnące Doorsami brzmienie klawiszy.

Selektywnie i z ogromną energią zagrało Izzy and the Black Trees. Ich acid punk (wy)brzmiał tego dnia na najwyższym, światowym poziomie. Dźwięk to jedno, ale było też zaangażowanie i zgranie. Nie dało się usiedzieć w miejscu podczas ich setu; w dodatku grupa ma już na koncie kilka samograjów. Hitów, które w wersji na żywo brzmią jeszcze lepiej niż na (świetnych) płytach. To jak, lada chwila trasa po Europie.