Poprzednia edycja Mystic Festivalu śniła mi się cały rok. Nie, nie żartuję. To impreza, która niespodziewanie zdobyła szczyt mojego uwielbienia. Zagrało tam wszystko: świetny i zróżnicowany line-up, będąca na najwyższym z możliwych poziomów organizacja i atmosfera. Tej ostatniej bałem się najbardziej, bo jako osoba z metalem raczej romansująca, niźli mająca z nim długoletni związek, nieco obawiałem się tego, że będę czuć się… wyobcowany. Nic z tych rzeczy. Mystic organizują nie tylko fajni ludzie, grają na nim nie tylko klawe (tak się jeszcze mówi?) zespoły, ale przede wszystkim odwiedzają go same równiachy (obu płci oczywiście). Wierzę, że tak będzie i teraz!
Jakie mam nastawienie w tym roku? Zobaczyć kilka legend, odkryć mnóstwo nieznanych mi, przez co bardzo ekscytujących, metalowych dźwięków i zbić mentalną piątkę z kilkoma składami już mi znanymi. Chadzać będę pewnie dość nieoczywistą drogą i stąd też pomysł na niniejszy wpis. Bo wiadomo, że wszyscy pobiegniemy zobaczyć formę Danziga, dać się oczarować oprawie Ghost i pobujać się przy monstrualnych dźwiękach Gojiry, ale jest też sporo wykonawców, których sława jest nieco mniejsza, za to zasługują na równie dużą uwagę.
Zaczynamy! Od kupienia biletów oczywiście, zarezerwowania terminu (7-10 czerwca), ale potem będzie już z górki!
Author & Punisher

Sprawny konstruktor z jednej strony. Z drugiej dobry performer, bo grać z takim żelastwem wokół (a nawet na głowie), to prawdziwy wyczyn. Z trzeciej (nie wierzcie w dwuwymiarowość tego świata) po prostu świetny artysta, który industrialne zgrzyty łączy w sposób bezproblemowy z dźwiękami wyciągniętymi ze starych horrorów, dokładając do tego doomowy ciężar i elektroniczną taneczność. Jeśli jesteście fanami Terminatora, to będziecie mieli szansę na to, by zobaczyć go w wersji jak najbardziej realistycznej i to na żywo. Posłuchać oczywiście też.
Zagra w nocy z piątku na sobotę, z 9 na 10 czerwca, o godzinie 00.30 na Desert Stage.
Dom Zły

Rok temu w zajawce ostatniej edycji Soundrive Festival, pisałem o tej grupie tak:
„Nazwa, która kojarzy się z filmem Smarzowskiego, dość dobrze oddaje syf i brud, jaki znajdziecie w muzyce zespołu Dom Zły. Co jeszcze? Ciężar, złość i agresję. Podane jest to w bardzo bezpośredniej, nie bawiącej się w żadne subtelności formie. Po ich koncercie z pewnością poczujecie się zmęczeni, ale też spełnieni i zadowoleni. Coś jak po maratonie, tylko że takim, na którym dominującym stylem biegu był sprint.”
Byłem, widziałem i potwierdzam, więc przeklejeniem tego bardzo akuratnego opisu zapraszam Was do wejścia na teren Domu Złego.
Zagra w czwartek, 8 czerwca, o godzinie 15.45 na The Shrine Stage.
Electric Wizard

Jeden z najważniejszych, stoner/doom metalowych składów. Zespół działa od 1993 roku, choć tak naprawdę funkcjonował pod innymi nazwami już od 1988. Nazwę zaczerpnął z dwóch utworów Black Sabbath – Electric Funeral i The Wizard. Jedynym członkiem grupy, który jest w niej od samego początku, jest jej lider – gitarzysta i wokalista Jus Oborn. Tematyka tekstów? Okultyzm, horrory, magia i… trawka. Dużo trawki.
Ten skład również udało mi się zobaczyć wcześniej na żywo. Konkretnie to na OFF Festivalu w 2019 roku. Powiem tak: poszedłem z marszu, bez przygotowania, a wyszedłem z tego gigu tak uchachany, jak nigdy. Po prostu stójcie w tłumie i chłońcie… dźwięki!
Zagra w piątek, 9 czerwca, o godzinie 21.30 na Park Stage.
Entropia

Entropia to trans i psychodela. Entropia to też grupa, która potrafi przywalić ścianą black metalowego hałasu i stłamsić perkusyjną kanonadą. Zespół wciąż ewoluuje, nie podąża za trendami, ale też się od nich nie odżegnuje. Trudno powiedzieć, jak będzie wyglądać ich koncert po ostatniej, mocno gitarowej płycie Total. Przewiduję, że materiał z niej stanowić będzie jedynie punkt wyjścia do dalszych, dźwiękowych wycieczek. Jedno jest pewne – warto być świadkiem tej podróży.
Zagra w środę na Warm Up Day, 7 czerwca, o godzinie 18.00 na Desert Stage.
Godflesh

Mój faworyt spośród wszystkich tegorocznych zespołów, jakie zobaczę na Mystic Festivalu. Kocham wszystkie projekty Justina Broadricka, ale żaden z nich tak mocno, jak Godflesh właśnie. Ściana industrialnego dźwięku, bas ważący kilka ton i pogłos, pogłos, pogłos…. Nie mogę doczekać się zderzenia z tą dobrze naoliwioną, w pełni metalową maszyną. Czuję, że wyjdę z tego starcia poharatany, ale szczęśliwy.
Zagra w środę na Warm Up Day, 7 czerwca, o godzinie 20.30 na The Shrine Stage.
Niestety Godflesh nie zagra na tegorocznej edycji Mystic Festival. Więcej o powodach TUTAJ. Grupę zastąpił zespół Destroyer 666.
Greg Puciato

O jego zeszłorocznej płycie, która trafiła do mojego podsumowania najciekawszych wydawnictw ubiegłego roku, pisałem tak:
„Best of Greg Puciato? Nie mam pojęcia, bo nie jestem do końca zaznajomiony z twórczością tego pana. Wiem, zaskakujące! Dyskografię jego zespołów znam wyrywkowo, ultrasem poczynań Grega nie jestem, a i tak Mirrorcell gościł w moich głośnikach w tym roku nad wyraz często. Gatunkowo to po prostu metal i rock będące niemalże w równowadze. Siła tej płyty stanowi jednak nie w brzmieniu, a w samych utworach. Te są ciekawie zaaranżowane, zróżnicowane i wyciągające z głosu autora wszystko to, co w nim najlepsze. Przy tym czuć w produkcji posmak nagrań z ostatniej dekady XX wieku, a dla mnie to akurat spora zaleta. Nie wiem, czy to płyta dla fanów Grega Puciato, ale po jej odsłuchu pewnie już tak, bo trudno nie polubić twórcy, gdy nagrywa tak świetny krążek.”
Jestem pewien, że po zobaczeniu na żywo polubię go równie mocno, jak po odsłuchu Mirrorcell.
Zagra w piątek, 9 czerwca, o godzinie 19.45 na Sabbath Stage.
Ostatecznie Greg Puciato, z przyczyn niezależnych od organizatora, nie pojawił się w Gdańsku.
The Hellacopters

Dobrego, garażowego rock ‘n’ rolla nigdy zbyt wiele. A The Hellacopters to zasłużony dla tego gatunku skład, który nie wstydzi się też kolorów. Wiecie, zamiłowania do glamu nie trzeba, a nawet nie powinno się wstydzić! Po występie na żywo spodziewam się więc przede wszystkim dobrej zabawy – zaśpiewów publiki, klaskania, może nawet wesołego, ledwo wyczuwalnego mruczanda pod własnym nosem do poszczególnych melodii. A tak serio, to przede wszystkim dobrego, pełnego pasji gitarowego grania. Jest na to szansa.
Zagra w piątek, 9 czerwca, o godzinie 20.15 na Main Stage.
In Twilight’s Embrace

Żodyn nie potrafi tak grać metalu jak In Twilight’s Embrace. Żodyn! Chodzi o to, że zamiast taplać się w czarnych myślach, nucisz sobie te wszystkie mroczne melodie, a uśmiech nie schodzi Ci z ust. Do tego świetne zgranie sceniczne (tak, ich również widziałem na żywo na Soundrive Festivalu) i potężne, a przy tym selektywne brzmienie. Chodźcie zanucić i potupać nóżką do tych diabelskich dźwięków!
Zagra w piątek, 9 czerwca, o godzinie 15.15 na Park Stage.
Izzy & The Black Trees

Autorzy najlepszej rockowej płyty 2022 roku na Mystic Festivalu? Pewnie, a czemu nie?
O samym albumie Revolution Comes in Waves pisałem tak:
„Najlepsza, tegoroczna polska płyta gitarowa, która powinna być grana we wszystkich możliwych rozgłośniach i na stadionach. Nie polskich, a światowych, bo produkcja (ta szeroka scena, ta eklektyczna gitara, ten pełen pasji wokal!) stoi na takim właśnie poziomie, a do tego właściwie każda kompozycja to hit. Ogromny skok jakościowy zespołu, który przecież od początku swojej drogi proponował granie na własnych zasadach i żelazny kandydat do tego, by znaleźć się w każdym podsumowaniu wydawnictw wartych przesłuchania, wydanych w 2022 roku.”
Widziałem też kilka razy grupę na żywo. Gwarantuję, że prezentują się nawet lepiej, niż na płycie!
Zagra w piątek, 9 czerwca, o godzinie 14.30 na Desert Stage.
Lord of the Lost

Ostatni będą pierwszymi! Na Eurowizji się nie udało, ale na Mysticu uda się na pewno. Patrząc na oburzenie części festiwalowiczów (corpse paint na smutnych panów spoko, a czerwona, obcisła skóra już nie – no ludzie), to będzie hit albo kit. Dla mnie z pewnością to pierwsze, bo takie bezprecedensowe połączenie klasycznego, ultra przebojowego glamu z rykiem i rzężeniem gitar, to coś zupełnie zjawiskowego. Będzie brokat, ale będzie też krew. I ja — w pierwszym rzędzie! Widzimy się?
Zagra w czwartek, 8 czerwca, o godzinie 16.30 na Main Stage.
Niestety grupa Lord of The Lost ostatecznie nie zagrała na tegorocznej edycji imprezy.
Moriah Woods

Prawdziwa artystka. Taka, która nie boi się sięgać do własnego życia i swojej historii, by przepracować trudne emocje. I tych emocji jest w jej głosie, ale także inspirowanej gothic americaną i garażowym bluesem muzyce, zdecydowanie najwięcej. Gwarantuję Wam, że obok jej występu nie da się przejść obojętnie. Moriah Woods od pierwszych wygrywanych taktów chwyta za serce i już nie puszcza. Jeśli będziecie nieczuli na te historie, to znaczy, że człowieczeństwo jest Wam obce.
Zagra w nocy z soboty na niedzielę, z 10 na 11 czerwca, o godzinie 00.30 na Sabbath Stage.
Perturbator

Intensywność metalowa, środki wyrazu syntezatorowe. Perturbator nie jest zwykłym przedstawicielem nurtu synthwave. Oj nie. James Kent, który nagrywa pod tą nazwą muzykę już od ponad dekady, to prawdziwy wirtuoz elektroniki. Horror futurystyczny to jego środowisko naturalne. Historie o cyborgach, technologii przyszłości, a przy tym jak najbardziej aktualnych problemach to elementy, które znajdziecie w jego muzyce. Brzmieniu głównie instrumentalnym (choć nie tylko), więc to od Waszej wyobraźni zależy, jak zinterpretujecie tę szaleńczą jazdę po przyszłych dekadach, w których mariaż elektroniki i metalu to coś zupełnie naturalnego.
Zagra w nocy z soboty na niedzielę, z 10 na 11 czerwca, o godzinie 01.00 na Park Stage.
Primitive Man

Lubicie ciężką muzykę, prawda? Jak ciężką? Najcięższą? Nie, nie, to niemożliwe. Chyba że znacie i słuchacie Primitive Man. To autentycznie najcięższy zespół na świecie. Mówimy tu o tonach gruzu zasypującego naszą głowę, wdzierającego się do płuc, ograniczającego ruchy i powodującego… totalne odprężenie. Taka właśnie jest muzyka trio z Denver. W ciężarze odnaleźli przestrzeń, w której są prawdziwymi i jedynymi królami. Na Mystic Festival dostąpimy audiencji. Polecam wybrać się na nią w porządnych zatyczkach do uszu.
Zagra w piątek, 9 czerwca, o godzinie 22.30 na Sabbath Stage.
Sunnata

Z rodzimą Sunnatą moje muzyczno-eksploracyjne ścieżki przecięły się kilkukrotnie. Śledzę ich od debiutu Climbing The Colossus z 2014 roku, po drodze udało mi się zaliczyć kilka koncertów, ale to wydana w 2021 roku płyta Burning in Heaven, Melting on Earth od pierwszego odsłuchu znalazła drogę do mojego umęczonego życiem serduszka. Sunnata wrzucana jest do worka z zespołami grającymi szeroko pojętego stonera, ale niech Was nie zwiedzie ta łatka. Grupa gra psychodelę pełną gębą: taką inspirowaną zarówno starymi, zakurzonymi przez czas kapelami z lat 60., ale przefiltrowanymi przez współczesne brzmienie. Da się w tym odnaleźć elementy sludge’u, post-metalowy rozmach i melodyjność… Alice in Chains. Zdecydowanie warto zobaczyć, jak to nietypowe połączenie zabrzmi na żywo.
Zagra w piątek, 9 czerwca, o godzinie 18.00 na Sabbath Stage.
Voivod

Wszędzie ten Voivod i Voivod. Nawet hymn na Mystic Festival nagrali! OK, trzeba było wziąć się za bary z legendą, ale tym razem moja ogólna ignorancja i wrodzona nieufność wobec WIELKICH ZESPOŁÓW nie miała racji bytu. To naprawdę WIELKI ZESPÓŁ, bez dwóch zdań. Schizofreniczny muzycznie, ciągle głodny nowych rozwiązań i wprowadzający bardzo kreatywne elementy do świata zbudowanego z krzyku i metalu. Ogromnie jestem ciekaw, jak wypadną na żywo. Samego koncertu nie traktuję jednak jako „odhaczenia” w ramach jakiejś wyimaginowanej listy grup, które wypadałoby zobaczyć. Oj nie, liczę na prawdziwy spektakl. I coś czuję, że będę jego świadkiem.
Zagra w sobotę, 10 czerwca, o godzinie 19.30 na The Shrine Stage.
White Hills

Na koncie tyle płyt, że przy przewijaniu dyskografii na RateYourMusic aż kółko od myszki skrzypi. Dobra, trochę przesadzam, ale tylko trochę! Taki jednak (częsty) żywot grup, które bazują na improwizacji. Duet z Nowego Jorku właśnie tak gra, tak nagrywa płyty i tak też pewnie wyglądać będzie ich koncert. Czego się więc spodziewać? Niespodziewanego, ale napędzanego mnóstwem ciężkiej, lepkiej od środków odurzających psychodelii. Nice!
Zagra w czwartek, 8 czerwca, o godzinie 17.30 na Desert Stage.

